niedziela, 29 listopada 2015

Miłość ssie! Daj se possać.

Miłość ssie! Daj se possać.
Najpierw pieprzone kwiatki, słowa szeptane pod gwiazdami, mizianie się noskami i wyczekiwanie na deszczu...
Chodzisz przemoczony, ona chodzi przemoczona na twój widok ale jest wam dobrze...
Potem umieszczasz swoje ja w niej...

Generalnie na tym polega miłość-umieszczasz swoje ja pod czyjąś czaszką i tworzysz drugiego człowieka, swój pieprzony ideał.
Taka osoba jaką sobie stworzyłeś, tak naprawdę nie istnieje, ale jeszcze tego nie rozumiesz bo jesteś zakochany!

Ona też jest zakochana, widzi w tobie nie wiadomo jaki ideał, jesteś dla niej Bradem Pittem i Clarkiem Gablem(nie zaglądała jeszcze do twoich majtek, więc musisz to zrozumieć).

Chcecie się coraz częściej ze sobą spotykać, miziacie się po noskach już coraz mocniej...
Zaczynacie już ze sobą mieszkać, może nawet rodzą wam się jakieś pierdolone bachory...
Jest miło, przyjemnie-praca, dom, mizianie po noskach, jeszcze są pierdolone kwiatki, ale już kradzione z klombów lub podbierane cichaczem z pobliskiej kwiaciarni...

Lecz przychodzi taki moment...
Prędzej czy później...
Przychodzi taki moment, to już mówiłem, ale powtarzam dla pieprzonego utrwalenia...
Przychodzi taki moment( kurwa, czy ja się muszę tak powtarzać...)
Wiec przychodzi taki moment...
Przychodzi taki moment, że miłość zaczyna śmierdzieć chujem!

Nie da się tego momentu uniknąć...
Można go tylko przekładać.


Największa miłość, taka co to ryliście swoje imiona pieprzonymi nożyczkami do paznokci na ramionach...
Nawet taka miłość kiedyś zaczyna brzydko pachnieć...

To nie jest bach i od razu!
Bach i twoja miłość śmierdzi chujem...
Nie jest tak, ze siedzisz sobie na krześle i myślisz
-Co tu tak śmierdzi chujem? Czyżby to nasza miłość...

Nie, tak nie jest.
To narasta miesiącami, latami...

Gromadzi się ten śmierdzący serek pod napletkiem waszej miłości.
Na początku troszenkę...
Pomachacie wspólnie napletkiem i problemy, zatargi, pierdolone nieporozumienia, uda wam się wytrzepać spod napletka waszej miłości.
Ale tego pieprzonego, śmierdzącego serka nieporozumień, kłótni czy też zwykłego zobojętnienia, gromadzi się coraz więcej...

Wiesz jak śmierdzi serek spod niemytego napletka?
W chuj bardzo!

Jeżeli jesteś obrzezanym Żydem to możesz nie wiedzieć...
Mazel tov-powąchaj u mnie...

No widzisz...Przyjemne to nie było.


I choćbyście nie wiem jak machali napletkiem, kupowali jakieś clearasile, kremy; myli napletek waszej miłości najlepszymi mydełkami od doktor Ireny Eris...nie domyjecie tego...

Tak...Jest taki moment graniczny...
Nazwijcie to momentem pieprzonego Brągiela, gdy każda miłość zaczyna śmierdzieć chujem...

Wiem, ktoś mi znowu zarzuci, że jestem wulgarny, ordynarny, że znowu latają tu chuje i kurwy jak na ścince drewna w Ustrzykach Dolnych, gdy lokalni drwale nie otrzymają na czas swoich apanaży...

Ale cóż ja mogę odpowiedzieć na takie zarzuty?
Chuj mnie to obchodzi!

Miłość śmierdzi chujem i ty poezjo i ty wymowo, jeden wiecznie będzie spełniony-odpowiednie dać rzeczy słowo!

Miłość nie ma woni fallusa o poranku czy miłość nie pachnie jak kwiatki świętego Franiszka...
Nie!
Miłość śmierdzi chujem i inaczej tego ując nie można, ujęcie tego inaczej byłoby nie godne, nie słuszne a przede wszystkim nie prowadziło do jednego...
Do zbawienia!

Tak, każdy musi w pewnym momencie zrozumieć, że miłość do niczego nie prowadzi.
Naklepiecie dzieciaczków, zbudujecie dom, rozpalicie wielkie domowe ognisko...lecz w pewnym momencie w środku nocy obudzi was wielki smród...

To płonie wasza miłość...

Miłość smierdzi chujem, na początku trochę mniejszym, ale potem już takim potężnym, gigantycznym kutasem ze Szwajcarii Kaszubskiej!

Tak, ponoć Szwajcarzy mają największe, a Kaszubi najgrubsze...

I okej...
Są ludzie żyjący ze sobą 50 lat...
Brawo!

Ale przejdźcie się kiedyś do takich par.

Zapukajcie...
Dzień dobry, dzień dobry i w wasze nozdrza uderza zapach gigantycznego chuja!

Ci ludzie praktycznie się nienawidzą, są dla siebie obcy, ale na tyle zobojątniał im zapach kutasa i serka spod napletka ich wymarłem miłości, że przywykli już do tej woni, przyzwyczaili się...
Ty się będziesz dusić gdy wejdziesz do takich mieszkań....Oni przywykli.

Nie ma większej siły we wszechświecie niż pieprzona siła zobojetnienia!
Są jakieś tam siły grawitacyjne, siły akcji i reakcji, ale nic w tym pieprzonym świecie nie jest silniejsze, mocniejsze, potężniejsze, od siły pieprzonego zobojętnienia!

Kiedyś to zrozumiesz i sam ugniesz się pod brzemieniem świętego zobojętnienia i uklękniesz pod krzyżem -a niech tak już będzie...

Będzie to oznaczało jedno...
Jesteś już dorosły!
Wszystko zrozumiałeś.


Tak, miłość śmierdzi chujem!
Tutaj to czuję!
Tak, to twoja miłość, serek, bakterie, nic wzniosłego!

Miłośc nie jest cierpliwa, miłośc to wielkie pierdolone dawaj szybko...
Miłość zazdrości, o kurwa jak bardzo...
Miłość zawsze szuka poklasku!
Miłość unosi się gniewem i stąd masz te pieprzone szramy na policzku...
Miłość niczemu nie wierzy i nie ma dla niej żadnej nadziei...
Miłość śmierdzi chujem...
Miłość ssie!
Daj se possać.
Miłość to kajdany-daj się w nie zamknąć...
Miłośc to mur...
Podaj cegłę!
Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz