czwartek, 9 lutego 2017

Wypad pajacu!

Wszystko ma swój czas.
Jest czas pląsów, jest czas dąsów, czas oglądania, czytania, dyskutowania, słuchania argumentów, kontrargumentowania, analizowania, syntezy, twierdzeń i ględzeń i jest czas defenestracji pajacy!
Zapraszam Państwa na krótką opowieść o cierpliwości, czasie i pajacach wylatujących przez internetowe okienka.
O, chyba zbiera się na deszcz, pajace nisko latają!

Jestem człowiekiem o anielskiej cierpliwości i horda huncwotów hardo chojracząca horrendalne heheszki nie jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi. I to jest błąd!
Błąd, ponieważ życie ludzkie nie trwa przesadnie długo, to ledwie mgnienie i kiedyś przyjdzie dzień gdy staniesz przed takim panem z długą brodą i nie mam tu na myśli Kudłatego z Kodu, ale pana Piotra; pan Piotr zapyta:
-Oj Janusz, Janusz, powiedz ty mi, ile czasu stawiłeś na pomaganie innym ludziom, na jakieś pożyteczne zajęcia, na przeprowadzanie staruszek przez ulicę, na dokarmianie sikoreczek i kotków, a ile na bezsensowne gównodyskusje na Twiterze i Fejsie?

Co wtedy odpowiesz?
Każdy człowiek stanie kiedyś przed takowym dylematem i bodaj by woda w Dniestrze prędzej zamarzła, niż typowy polski Janusz powie-no, panie święty Piotrze kochany, więcej czasu spędziłem karmiąc sikorki, niż użerając się z pajacami na Twiterze...


Niestety...Sam nie jestem idealny.
Mówię sobie często-Kuba! Nie użeraj się z pajacami. Pajac to pajac i gdy widzisz, że ktoś zaczyna pociskać pierdoły na Twiterze, Fejsie czy w życiu, zbanuj pajacyka...ale tylko sobie gębę strzępie.

Ileż to czasu każdy nas bezpowrotnie roztrwonił na pierdzielenie o Chopinie w internecie?
I okej, generalnie internet rozwija, możesz sobie poszerzyć horyzonty, na jeden klik posiąść wiedzę, która 100 lat temu wymagała wizyty w uniwersyteckiej bibliotece i dobre wykorzystanie internetu prowadzić może do tego, że zwykły Mietek z końca świata, może posiąść wiedzę, która kiedyś zarezerwowana była dla wielkich ą, ę, profesorów, doktorów, po trzykroć habilitowanych.

Ale niestety w większość przypadków używamy internetu do zwykłego pieprzenia, pieprzenia bezproduktywnego.
O ile jeszcze pieprzenie produktywne, można jeszcze zrozumieć i zawsze to miło poznać w necie jakąś panią, którą można zaprosić potem tam, siam, a nawet ówdzie, o tyle pieprzenie bezproduktywne, pieprzenie dla pieprzenia, pieprzenie a muzom, nie jest już niczym innym jak marnotrawieniem swojego życia...

Życie mamy tylko jedno, wbrew temu co twierdził profesor doktor James Bond! Szkoda go marnować na rolę cyrkowca, który musi się nieustająco użerać z pajacami!

Tu rodzi się jeszcze jedna kwestia i wcale nie jest to dziecko.
Internet ma tę przewagę nad życiem tzw.realnym, że w życiu realnym nie zawsze wiadomo gdzie trzeba kliknąć by wybanować pajaca z naszego życia.

Na twiterze, na fejsie-jeden pstryczek i pajacyk hożo defenestruje z naszego internetowego życia na zawsze, bądź do momentu gdy założy nowe konto, ale to generalnie banał, jeden pstryk, każdy pajac znika w mig.

W życiu realnym jest nieco trudniej.
Ta cholerna teściowa, wredny sąsiad, znienawidzony szef...szukasz i szukasz przycisku-Zbanuj pajaca i doszukać się nie możesz...
W życiu realnym(chociaż osobiście nie lubię tego określenia, bo przecież internet to też część realnego życia, no ale już niech będzie), trzeba się uciekać do forteli, podstępów, chociaż i z czasem przyjdzie jakaś eksperiencja i np. żona wybada, że najlepszym sposobem wyciszania męża, który zanadto pajacuje, jest kliknięcie opcji w aparacie artykulacyjnym mowy-Dzisiaj obiadu nie będzie!

Podobnież mężowie po latach doświadczeń i udoskonalania softwaru żony, z czasm zorientują się gdzie żona ma czułe punkty, oczywiście poza punktem G i gdzie trzeba kliknąć by wyciszyć czy nawet zbanować żonę.

Ale wróćmy do netu, chociaż przecież wcale z niego nie wyszliśmy, bo jakby nie było piszę ten felieton na komputerze, jestem w internecie, a nie np. w jamie, grocie i ryje swoje felietony rylcem na glinianych tablicach, jak sądzą poniektórzy, tamci, owamci, a nawet owi. Nie!

Otóż drodzy państwo-jedna, generalna, święta zasada:
-Szkoda czasu!

Gdy widzicie Państwo, że ktoś pajacuje, wyzywa, wydziwia, obraża, zagraża, zraża, wygraża-proszę częstować pacjencika tortem z napisem-Wypad pajacu!
Jak to mawiał św.Ambroży od Pajaców-Nie ma co żałować pajaców, gdy płoną lasy!

Drodzy Państwo, zamykajmy już powoli nasz cyrk i przechodźmy do puenty.
Nie ma co żałować pajaców którzy wylecieli przez okno twojego życia, czy to okno wirtualne, czy też to realne!
Nasze życie jest tak krótkie, że spędzanie go na użeraniu się z clownami woła o pomstę do nieba!
Świat jest tak przebogaty, tak różnorodny, tyle jest miejsc,ciekawych ludzi, a nawet kobiet, fascynujących idei, zabytków, zbytków, tyle pasji na nas czeka, że naprawdę szkoda marnować życia na ludzi, którzy doprowadzają nas do pasji, ale tej szewskiej!
Szanujmy swój czas i banujmy pajacy!
Nie ma co ich żałować, jak mawiał poeta-Zbanujesz pajaca, urodzi się nowy!


O, Brągiel, znowu jakiś nowy felieton...
Nuda, ziew, syf. Miało być o tamtym, a jest o owym. Bełkot, ściek, syf, ruja i góralska muzyka. Napisz lepiej o tym, tamtym, siamtym, albo najlepiej o owamtym, a nie ciągle o owym...
-Wypad pajacu!

Zanosi się na ulewę, pajace nisko latają...

Ps. Pani ze zdjęcie właśnie wyrzuciła pajaca ze swojego życia i proszę zobaczyć jaka jest zadowolona!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz