W czasach gdy byłem piękny i młody, wszystko było jasne i proste!
Była pani profesor, pani psycholog, pani historyk, pani księgowa, a w programie telewizyjnym ,,Koło Fortuny" występowała Pani Magda, która uroczo całowała pana.
Nikt nie rozdzierał feminoszatek, nikt nie cudował, nie tworzył kaleczących uszy femino-hybryd, cztery proste literki ,,PANI" w zupełności załatwiały sprawę.
Czasy się zmieniły, w Wiśle upłynęło wiele wody, (ja jestem jeszcze młodszy i jeszcze piękniejszy) a język polski stał się ofiarą największego terroru w swojej historii. Stał się ofiarą feminoterroryzmu!
Dzisiaj już nie ma pani psycholog, nie ma pani socjolog, czy też pani pedagog. Jak grzyby po deszczu rozmnożyły się językowe potworki w rodzaju psycholożek, socjolożek, biolożek, historyczek, genetyczek, radiowczyń, a gdyby istniało jeszcze śp. Koło Fortuny, nie byłoby w nim Pani Magdy, która całowała pana, lecz byłaby gościni Magda, a w Wiadomościach, bieżące wydarzenia polityczne, komentowałaby politolożka i autorytecini, historyczka.
Zapraszam Państwa na krótką wyprawę w krainę językowego feminoterroru, zaczynamy nowy feliet...znaczy zaczynamy nową felietonkę!
Środowiska feministyczne nad Wisłą stanowią już taką siłę, że zwyczajnie wymuszają na naszej kochanej polszczyźnie nagłą i irracjonalną feminizację, zwyczajnie ją gwałcą, a kto nie chcę się dać zgwałcić, kto chciałby, aby nasza polszczyzna została niepokalana modernistycznym bełkotem, zrazu uznany zostanie za szowinistę, seksistę, oszołoma, no i oczywiście faszystę.
Weźmy na warsztat panią Elizę Michalik.
Pani Eliza czasem jest gościnią, czasem sama gości...znaczy gościniuje gościnie, czasem sama robi za autorytecinie, a innym razem sprasza wszelkie możliwe okoliczne autorytecinie, by wspólnie sobie psycholożyć.
Jeszcze niektóre uszy reagują szokiem, jeszcze niektóre mózgi dostają zbawiennego raka, jeszcze niektóre ręce rwą się w poszukiwaniu sznura i żyrandola, by tylko zapomnieć o gościni, auorytecini, socjolożce, ale jest już tylko kwestią czasu, gdy i tym osobom feminoterror spowszednieje i nikt nie będzie histeryzował przy historyczce czy dramatyzował przy dramaturżce.
Ludzie przyzwyczają się do wszystkiego, w języku jak w ekonomii-gorsze formy wyprą lepsze i ani się obejrzymy, a żyć będziemy w świecie informatyczek, górniczek, murarek, psycholożek, a i tak wszyscy skończymy u psychiatryń.
Po femino-ataku na rzeczowniki, spodziewać się można kolejnej femino-szarży na polszczyznę, spodziewać się można ataku na przymiotniki!
Bo niby dlaczego Polacy witają się chamskim i seksistowskim-dzień dobry?
Nowoczesne i oświecone feministki zrazu zaskarżą sformułowanie,,dzień dobry" do Trybunału Sprawiedliwości w Hadze i urodzi się pewnie jakiś równościowy potworek, który nie będzie akcentował formy męskiej.
Bo niby dlaczego dzień? Dzień, wulgarny, obleśny samiec?
Dlaczego nie dzienina? Tu pani Eliza klaszcze ochocza rączkami i aż zaświeciła się jej noska z radości.
Dobry to zresztą też forma samcza, męska, ociekająca chamstwem, brudem, ciemnogrodem i wrednym katolstwem!
Prawidłową i postępową formą powitania powinno być coś w rodzaju:
-Dzienina dobra!
Zresztą słowo ,,witam" to też obleśny samiec i wkrótce zastąpi ją nowoczesna i postępowa ,,witamka".
Właśnie! Znaczy właśniemka, czy zauważyliście Państwo, iż feminoterrorystki podnoszą krzyk, ryk i zaczynają histeryzować, że nie żadna pani historyk, ale histeryczka, ale już w sytuacjach gdy słowo ma formę męską, tu feministek już nie ma!
Weźmy kulę ziemską...
Tu jest okej, znaczy okejka, bo to pani.
Przecież jeżeli równość, to równość, dlaczego nie kul ziemski?
Dlaczego drabina, a nie drabin?
Czemu butelka, a nie butel?
Trzymam właśnie w ręku butelkę Coli i gdybym był rozhisteryzowaną feministką a rebours, powiedziałbym, że to poniża moją godność, trzymać w ręku butelkę, a nie butela!
Tu już feministek nie ma i język ma być sterroryzowany formami żeńskimi i tyle, nie wnikaj dlaczego, tak ma być!
Zresztą powszechnie wiadomo, iż równość jest wtedy, gdy w zarządzie firmy liczącym 10 osób, zasiada siedem kobiet i trzech facetów, w wypadku dominacji mężczyzn, zawsze mówimy o dyskryminacji płciowej!
Dokładnie tak samo jest w polszczyźnie i dyskryminacją są tylko formy męskie, owe formy godzą w godność kobiet, natomiast formy żeńskie już w godność mężczyzn nie godzą, z bardzo prostego i oczywistego powodu-bo tak!
Szanowni Państwo, wszyscy chcą być tacy postępowi, tacy nowocześni, tacy pro-zachodni, tacy proamerykańscy...To popatrzmy sobie za nowoczesny, postępowy Atlantyk, zajrzyjmy do Ameryki.
Język angielski w ogóle nie zna rodzajów!
On i ona, he/she, w jednym stoją domku! On i ona he/she, rano ten domek opuszczają dokładnie tak samo, tymczasem w ciemogrodzkiej i seksistowskiej polszczyźnie on wyszedł, a ona wyszła...On poszedł, ona poszła...Ja poszedłem, ona poszła. Okej, czasem, by mieć bliżej, polski facet mówi poszłem, ale w żadnym wypadku nie zmienia to faktu, iż język polski jest milion razy bardziej prokobiecy niż język angielski!
Polszczyzna jest przecież kobietą!
Mimo tego, feminoterrorystkom to wszystko mało!
One chcą naszą polszczyznę gwałcić cały czas!
Chcą gwałcić rzeczowniki, przymiotniki przyimki, przydawki, wszystko, każda część zdania i mowy, musi być przezeń zgwałcona i sfeminizowana...
Nawet biednemu dzień dobry, nie przepuszczą!
Czy dobrze mówię, pani psycholożko? ( autor felietonu zwraca się do swojej gościni, autorytecini w dziedzinie feminizmu i równouprawnienia, pani Jadwigi Zlewaczonej)
-Proszę pana! Dzień dobry to chamski, ociekający brutalnością, śmierdzący męskimi kalesonami, adrenaliną i machyzmem, wyraz, a właściwie dwa wyrazy, męskiej dominacji!
Autor felietonu wzburzył się dość mocno i przystępuje do kontrataku, zwraca się do swojej gościni,pani Jadwigi Zlewaczonej:
-Proszę pani! W dupie mam wasz feminoterror.
Pani jest moim gościem, a nie żadną gościnią!
Nie obchodzą mnie wasze socjolożki, pedagożki, psychiatrynie, historyczki i histeryczki, a nawet wasze dramaturżki.
Będę używał chamskiego i seksistowskiego zwrotu dzień dobry!
Nie będę feminizował rzeczowników, nie będę feminizował przymiotników, przydawek, spójników-nie będę feminizował niczego! Polska to wolny kraj, wolnych rzeczowników i wolnych przydawek!
Polszczyzna jest językiem wolnych ludzi!
Człowiek to wytrzymałe zwierzątko...
Przetrwa i zniesie naprawdę wiele...
Ale terroru nowoczesności i feminizmu w polszczyźnie znosić nie zamierzam!
Niech żyją goście, na pohybel gościniom!
Przynajmniej tyle zrobię dla polszczyzny, pogonię wszystkie autorytecinie i będę starał się zatrzymać językowy feminoterror.
Ultra posse, nemo obligatur!



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz