A ty mi powiedz kochanie czy on myje po sobie naczynia?
Gdzie pracują jego rodzice?
Czy on jest z porządnej rodziny?
A tak w ogóle to jakie on ma wykształcenie?
Czy ma samochód?
Czy nie obsikuje deski w kiblu?
Na moje oko jest dla mnie za niski, za wysoki, za średni, za chudy, za gruby, czy ja nie jestem za młoda by związać się z kimś takim?
Czy bycie z nim coś mi da?
Czy on mi coś da?
Co ja z tego będę miała?
Tak, szanowni Państwo, tak rozumuje 90% polskich kobiet szukających partnera czy też męża.
Rozumują tak, ponieważ tego nauczyły ich matki, ich matki zostały nauczone tak przez babcie, prababcie...i tak trwa ten nasz polski matriarchat od wielu dziesiątek, czy nawet setek lat.
Małżeństwo, związek to swego rodzaju umowa, w której kobieta ma coś zawsze otrzymać.
A ja się pytam:
Co ja będę z tego miał, jeżeli się z tobą ożenię, polska kobieta?
Zapraszam do lektury mojego nowego felietonu o matriarchacie i stosunkach damsko-męskich.
Szanowni Państwo każdy kto kwestionje dominujący w Polsce matriarchat od razu ląduje w szufladce faszysta, mizogin, prawak czy też moher.
W Polsce trzeba krzyczeć o prawach kobiet, a spróbuj tylko ledwie napomknąć o prawach mężczyzn, mężów, ojców, od razu dorysują ci swastykę, nazwą szowinistą a odbiór społeczny twojej postaci będzie gdzieś pomiędzy Hitlerem, dziwakiem a idiotą, bo powszechnie wiadomo, że każdy dobry człowiek walczy o prawa kobiet, a o prawa mężczyzn walczy tylko świr, psychopata i faszysta.
Otóż nie, Szanowni Państwo!
Ruchy broniące praw mężczyzn narodziły się już jakieś 50 lat temu!
Zaraz po pierwszej fali amerykańskiego feminoterroryzmu, na początku lat sześćdziesiątych, zaczęły się tworzyć pierwsze nieformalne stowarzyszenia broniące praw mężczyzn.
Zresztą to bez znaczenie czy formalne, czy nieformalne, bo przecież nie chodzi o to, by zapisać się do jakiejś partii, jakiego stowarzyszenia, otrzymać legitymację, odznakę i numerek porządkowy.
Nigdy nie byłem w żadnym formalnym stowarzyszeniu i nie zamierzam się zapisywać w życiu nigdzie więcej niż do Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych!
Chodzi o to, by trochę to nasze społeczeństwo zmieniać, nastawiać, uczyć, że polski mężczyzna to też człowiek, bo większość Polaków płci wszelakiej już o tym zapomniała!
Małżeństwo x,y.
Mieszka w miasteczku X(pech chce, że bardzo, bardzo, bardzo niedaleko mnie).
On lat 60, spracowany niewolnik.
Ona lat 50, od wielu lat na emeryturce.
Ona jest jego właścicielem. Dokładnie jak za czasów niewolnictwa w USA i to wcale nie jest żadna przesada.
Ona wydaje mu rozkazy, dyspozycje, on karnie wszystko wykonuje.
No coś pomiędzy niewolnictwem a wojskiem, z wektotem skierowanym bliżej niewolnictwa, bo nawet w wojsku szeregowy ma prawo do niewykonania rozkazu.
Ten mąż takiego prawa nie ma, bo dostanie taki ochrzan, taki opierdol, że cały dom zacznie się trząść.
Facet się nawet nie broni, robi co mu żona każe i cały czas za wszystko przeprasza.
Facet wraca z nocki, żona ma całą listę rozkazów-zrób to, zrób tamto, wyremontuj sramto. Gdy kończy się jeden remont, zaczyna się remont drugi, trzeci, piąty, a gdy nie ma już co remontować, polska żona każe mu przesypywać piasek z miejsca w miejsce(oczywiście trochę tu przesadzam, ale zwyczajnie nie pozwala mu odpocząć, pozostać w bezruchu i chyba wyznaje zasadę-jak się mąż nie rusza, to mu się wątroba wysusza).
Żyją tak już ze sobą ze trzydzieści lat.
Najgorsze jest to, że złożyli już jaja, ich córka jest dokładnie taką samą osobą, znalazła sobie dokładnie takiego samego niewolnika, pizdeczkę-pantoflarza i też już złożyli ikrę, co oznacza tylko jedno...ten schemat będzie powtarzał się w nieskończoność!
Chociaż nie, nie złożenie ikry jest w tym najgorsze...Najgorsze jest to, iż całkiem możliwe jest to, iż ten facet-niewolnik jest szczęśliwy!
Nie wykluczam tego, oczywiście nie rozmawiam z nim bo o czym może rozmawiać niewolnik, którego celem i sensem życia jest nieustanne remontowanie gniazda, a horyzont umysłowy kończy się na młotku i imadle, ale sądząc po zachowaniu raczej nie wygląda na takiego, co to sobie myśli:
-Ależ mam ciężkie życie! Jutro siądę na głównej ulicy miasteczka i wystawię taką karteczkę-Help me!Im slaver!
Całkiem możliwe, iż ów mąż myśli, że właśnie na tym polega społeczna rola mężczyzny, że spełnia swoją społeczną powinność, a mózg jego nawet nie jest zdolny do buntu i pójścia drogą Spartakusa.
Oczywiście to nie jest moja sprawa, każdy żyje jak chce i każdy ma prawo być w Polsce niewolnikiem pod batem żony.
Piszę o tym dlatego, iż niestety jestem nieomal pewien, że taki właśnie niewolniczy schemat jest przenoszony dalej. Z matki na córkę, z babci na wnuczkę...Będzie się ten matriarchalny kołowrotek kręcić po wsze czasy, jak kręcił się drzewiej!
Każda matka będzie wpajać swojej córce, że jest kimś wyjątkowym i będziemy słyszeć to matriarchalne pieprzenie:
-Ty dobrze sobie to przemyśl Matyldo, czy zasługujesz na kogoś takiego jak ten Marcin!
Polski mężczyzna z góry będzie musiał założył, iż jest kimś gorszym, kimś kto musi się wkupić we względy żony i jej rodziny, że będzie się musiał płaszczyć i występować w roli petenta w urzędzie, prosić, przepraszać, bo przecież on nie jest godzien poślubić tej oto cudownej polskiej kobiety...
Tak będzie, a to całe pieprzenie o prawach kobiet w tak skrajnie matriarchalnym społeczeństwie jak polskie, każe mi nawet antycypować, iż będzie nawet jeszcze gorzej, a każdy kto zacznie mówić:
-Hej, to że jestem mężczyzną wcale nie oznacza, że jestem gorszy!-temu od razu narysuje się na czole taką wielką swastykę, że to panie faszysta, mizogin, moher, etc, itd.
Szanowni Państwo, często piszę o prawach mężczyzn, ojców, mężów, partnerów i jakieś 90% odbiorców uważa mnie za wariata, psychola, faszystę...Bo jak to w ogóle można? Czy to wypada tak pisać? Idź ty panie lepiej wymaluj żonie mieszkanie, a nie cuda pan wypisujesz w internecie!
Sama sobie wymaluj mieszkanie!
Ja lubię jak są brudne ściany! To takie potyckie i romantyczne!
Ale żaden facet tak nie odpowie swojej żonie, mogą mi Państwo wierzyć.
I jeżeli pewnego dnia na kobiece dictum:
-Znowu siedzisz w internecie! Idź mi po papierosy, potem masz odkurzyć, umyć naczynia i pomalować łazienkę!
Gdy na takie dictum polski mąż powie:
-Sama se pomaluj łazienkę! Mam gdzieś łazienkę, twoje papierosy i odkurzanie...Zbliżają się Mistrzostwa Świata, więc nie zawracaj mi głowy, a jak chcesz by było posprzątane, to sobie posprzątaj!
Wtedy oznaczać to będzie, iż zbliżamy się w końcu do równouprawnienia...
Chcesz by było posprzątane, polska żono, polska partnerko, polska kobieto?
To sobie posprzątaj, a nie szukaj leszcza w postaci mężczyzny, proste, co nie?
PS.Jestem szowinistyczną świnią, ale jestem w doborowym towarzystwie.
Ja i Ayn Rand, ależ wspaniałe towarzystwo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz