wtorek, 14 lutego 2017

Zakochaj się w Polsce

Dzisiaj Walentynki zatem dzisiejszy felieton nie może być o niczym innym niż o miłości.
Daruję Państwu jednak miłostki, romanse, romansiki, czułe słówka, miłe gesty, związki, rozwiązki,całuski, turlu-turlu, miziu-miziu,chlapu-chlapu, ubierz majtki i wychodź bo mąż wraca z pracy, zajmę się tym innym razem.
Dzisiaj o innego rodzaju miłości.
Czy dałeś/dałeś już kwiaty swojej ukochanej? Ale nie, nie mówię o tej dwunożnej, nie mówię o  tym dwunożnym ze śmieszną nibynóżką między nogami! Mówię o Polsce.
No, leć złóż kwiaty pod jakimś pomnikiem polskich bohaterów, polskiej martyrologii, są w końcu Walentynki! Szkoda ci pięciu złotych, łapserdaku na kwiatki dla polskich bohaterów?

Póki co odłóżmy kwiatki i zapraszam Państwa na krótką opowieść o miłości do Polski.

Pisząc o patriotyzmie, o miłości do Ojczyzny, do Polski, bardzo łatwo przekroczyć tę cienką czerwoną linię między patosem a śmiesznością, między rzeczywistym szacunkiem a krzykliwą, infantylną tromtadracją.
Niestety większość osób nie tylko ową barierę przekracza, co po prostu jej nawet nie dostrzega, stąd też cały tzw.nurt patriotyczny we współczesnej poezji to grafomańska częstochowszczyzna-intencje co prawda wzniosłe, chęci harde i serce czyste, ale warsztat poetycki lichy a efekt końcowy śmieszny.

Zresztą to szersza kwestia i zawsze gdy chce się być za bardzo poważnym, to wychodzi groteska i śmieszność i gdy przedstawiasz siebie jakiejś kobiecie, jako macho z wiecznie gotową do ataku lancą, kończy się z reguły tym, że lanca do boju -evidemła- nie stanie a śmieszność i groteska wycieknie między palcami złożonymi do pompatyczno-emfatycznych fraz i górnolotnych obietnic.

I żeby było jasne-patriotyzm i miłość do Polski to śmiertelnie poważna sprawa, ale jednak nie służy temu krzykliwa i rozbuchana retoryka.
Zresztą to jest dokładnie jak w zwykłej, zwyczajnej miłości między dwojgiem dwunogów zwanych Homo-Sapiens.
Owszem, na początku może i padają wzniosłe słówka, że na zawsze i do końca świata, i w ogóle i w szczególe i teraz i zawsze i na wieki, wieków, amen.
Ale już po kilku miesiącach związku pompatyczne słowa zmieniają się w zwyczajną prozę życia a emfatyczny poemat Szekspira przechodzi w prozę życia.

I tu bardzo ważna uwaga-patriotyzm musi być właśnie taką prozą życia, a nie pompatycznymi zrywem poetyckim!

Co z tego, że machasz polską flagą, skoro jesteś zwykłych chujem, ewentualnie pizdą? Tylko wybijesz komuś oko drzewcem od flagi!
Owszem ważna jest ekspresja narodowych symboli, dobrze jest zawiesić flagę na frontonie domostwa, dobrze jest wstawić avatar z biało-czerwoną flagą, jeszcze lepiej jest mieć Polskę w sercu, umyśle i marzeniach, ale to wszystko są ważne, ale jednak pewne kontury, pewna rama, w której wieszamy obraz zwany miłością do Polski.
I niestety większość osób koncentruje się tylko na konturach, na samych zarysach a w środeczku pustawo...


Owszem, ważne jest by nie wywinąć tu potrójnego Wrońskiego i nie uderzyć w tony ośmieszające patriotyzm.
Bo i przecież taki nieco konturowy, nieco odpustowy, pompatyczny patriotyzm to jest rzecz dobra, pozytywna i też należy to promować.
Jednak to nie może być wszystko!

Miłość do Polski wymaga codziennej pielęgnacji, nie podlania raz na -evide mła- ruski rok, jakąś paradą, marszem czy odwiedzeniem nekropolii.

Niestety niepokojąca jest dla mnie przewaga nieco krzykliwej tromtadracji, nad codzienną, prozaiczną miłością do Polski.
Gdy groby bohaterów, którzy poświęcili życie dla Polski są zniszczone, zaniedbane, nikt nie pali nań zniczy bo szkoda komuś 2,5 zł na znicz a nie szkoda 50 zł na petardy, race, świece dymne czy jak tam to się jeszcze nazywa, jest to powód do niepokoju.

Nie żebym miał coś przeciwko petardom, racom, aczkolwiek jeżeli odpalisz mi tego rodzaju ustrojstwo przy uchu to chwilowo przestanę być zajebiście wyciszonym kwiatem lotosu na spokojnej tafli jeziora i zbadam strukturę kości sitowej twojego noska przy pomocy narzędzia badawczego zwanego moja pięść, ale po prostu nie na tym polega patriotyzm

Patriotyzm nie polega na krzyku!
Ojczyzna nie lubi krzyku, bolą ją od tego uszy.

I nie chodzi tu wcale o jakieś lewackie pierdu-pierdu o nowoczesnym patriotyzmie, nie!
Patriotyzm jest jeden i nie ma żadnych nowoczesnych, starodawnych czy jakichkolwiek innych patriotyzmów, a samo pojęcia patriotyzmu jest już czasem bardziej zgwałcone niż pani Alicja po tygodniowej wizycie w arabskiej dzielnicy w Sztokholmie, że czasem i za patriotyzm uchodzi zbieranie kup po psie czy mycie naczyń!

Nie, mycie naczyń to mycie naczyń, zbieranie kup po psie to zbieranie kup po psie, a patriotyzm to kochanie swojej Ojczyzny. 
To proste jak budowa przyczłapki do gumomierza!

I my jako Polacy musimy ową miłość do Polski pielęgnować bo mamy ku temu powody.
Tylko musimy to robić, że się tak wyrażę, porządnie.

Jak w tej przedwojennej facecji, gdy malarz Styka malował Jezusa.
Chciał być poważny, robił wszystko tak wzniośle i patatetycznie, że wychodziło same bohomazy.
W końcu odezwał się sam Pan Jezus z nieba i powiedział-Styka, ty mnie nie maluj  na kolanach, ty mnie maluj porządnie!

Tak właśnie powinna wyglądać miłość do Polski.
Jeżeli kochasz kogoś, w tym wypadku Polskę, rób to porządnie!

Bo my, jako Polacy, mamy co kochać.
Mamy wielką i wspaniałą historię.
Mamy co czcić i przede wszystkim-kogo czcić.
Gdy wymagało tego historyczne momentum, potrafiliśmy się zachować jak trzeba, co wcale takie oczywiste nie było.
Nawet w ciemnych, apokaliptycznym, najmroczniejszych z mrocznych, czasach zagłady lat 1939-1945, potrafiliśmy zachować się godnie i z honorem, godnie i z honorem potrafiła się zachować nasza partyzantka z AK!
Może właśnie dlatego los zagrał z AK w otwarte karty i profetycznie święto AK wypadło na kuleczkę 14 lutego, Walentynki.

Wiele partyzantek europejskich nie potrafiło zachować się godnie, nie grało fair, nie zachowywało się przyzwoicie, że przywołam chociażby UPA, która rzezała cywilów, dzieci, starców, która dopuściła się haniebnego ludobójstwa, haniebnej Zagłady polskich Kresów.
My, a właściwie nasi przodkowie, graliśmy fair, wobec siebie i Polski!
Możemy być z tego dumni i dumni z tego bądźmy.
Pielęgnujmy tę pamięć codziennie, nie od wielkiego dzwonu, nie raz na jakiś czas, tylko w zwyczajnej gonitwie i codziennej szarości.

Drodzy Państwo, czas już wpłynąć do portu zwanego zakończenie i zarzucić Kotwicę na puencie.
Miłość to wielka sprawa.
Ciężko jest żyć bez miłości, ciężko jest żyć gdy nie masz kochającej cię osoby, ale mimo wszystko jest to możliwe.
Życie bez miłości do swojej własnej Ojczyzny jest niemożliwe i bezproduktywne a przede wszystkim puste i smutne.

Życzę wszystkim by zakochali się w Polsce, dzisiaj na Walentynki i pielęgnowali tę miłość codziennie.
Nie w krzyku rac, petard i granatów hukowych, ale w ciszy.
Ojczyzna nie lubi krzyku, boli ją wtedy głowa, a tyle przecież przeszła.
Kochajmy Polskę.
Tyle wystarczy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz