wtorek, 23 października 2018

Mam gdzieś twoje tadycje

Tradycja, piekielne osiem liter, które usprawiedliwiają każde draństwo.
Tradycja, słowo, którego nienawidzę najszczerzej jak tylko umiem. Tradycja, carte blanche każdego skurwysyństwa, spódnica, pod którą chowa się łotr, gnida, degenerat i wydaje mu się, że nie jest łotrem, gnidą, dewiantem, degeneratem, bo torturowanie karpia w wannie, a potem poderżnięcie mu gardła, czy skatowanie go młotkiem na Wigilię to TRADYCJA i robiły to setki pokoleń przed nim, więc jest to godne i sprawiedliwe, a karp cierpi mniej niż gdyby zabijanie karpia wymyślono rok temu( a tak naprawdę zabijanie karpia na Wigilię to komunistyczna tradycja, która ma ledwie 70 lat).
Tradycja, uświęcony bandytyzm, wylewa się na mnie w każdy poniedziałek po Wielkanocy, gdy banda szczeniaczków oblewa wodą ludzi idących ulicami, czy też zrzuca worek z wodą z czwartego piętra.
W normalny dzień to draństwo i przestępsywo, jeżeli jakiś gnój zrzuci mi na głowę siatkę z wodą, idę z tym na policję... chyba że jest to tzw.lany poniedziałek, najbardziej gówniane polskie święto, wtedy to bandytyzm już nie jest, bo ty masz taką tradycję.
Ja takiej tradycji nie mam i nie szanuję twoich tradycji. Jeżeli mam taką potrzebę to koszę trawnik w niedzielę, bo niedziela jest świętym dniem dla ciebie, a nie dla mnie i ja nikogo zmuszam do koszenia w niedzielę, więc żadam tej samej wyrozumiałości zwrotnej. Jeżeli owej wyrozumiałości zwrotnej nie otrzymuje...mam gdzieś twoje tradycje. Zapraszam na mój nowy tekst.

Szanowni Państwo, tak sobie myślę czy nieszanowanie tradycji to nie jest kwestia wychowania, kwestia domu z jakiego się wyrosło.
Mój dziadek nie był tradycjonalistą, moi rodzice nie byli tradycjonalistami, więc i ja nie jestem tradycjonalistą i jeżeli jakiś zwyczaj/przesąd/święto jest głupie, szkodliwe, łajdackie to nie ukorze się przed nim i nie uklęknę, bo akurat ten przesąd ma setki lat tradycji.
Weźmy na pierwszy ostrzał jedną z najbardziej skurwysyńskich, patologicznych, polskich tradycji-tzw.hubertus. Jest to bardzo, bardzo długa tradycja, trwa już ponad 500 lat.
Zawsze 3 Listopada zbiera się cała hałastra psychopatów, tzw.myśliwych, by terroryzować, torturować i ostatecznie pozabijać zwierzęta, które(pech chciał) nie potrafią sobie zaznaczyć w swym zwierzęcym kalendarzyku:
,,W początkach listopada unikaj małych psychopatów na dwóch nóżkach, z przedłużeniem prącia na ramieniu-tzw.myśliwych"

Zresztą myśliwi mają wiele różnych bestialskich tradycji, często, że się tak brzydko wyrażę ,,kultywowanych" przez setki lat, co tylko utwierdza przyzwoitego człowieka w przekonaniu, że i kiedyś na tym łez padole żyli psychopaci i źli ludzie, skoro tak krwawe tradycje mają już setki lat.

Zostawmy jednak te tradycje najbardziej krwawe i bestialskie wybatożmy tradycje, które krwawe nie są , ale nakładają na człowieka w Polsce pewien imperatyw musu.
Jest wielki piątek-musisz to, musisz tamto, a tamtego nie musisz.
Jest tzw.post, tego nie musisz, to musisz, tamto możesz, tego nie możesz, tamtego nie powinieneś, to z kolei możesz, ale nie musisz, a tamto już musisz.
Nic nie musisz, kurła!
Żyjemy w wolnym kraju i ja nawet nie wiem( i nie chcę wiedzieć) kiedy jest tzw.post, bo i sam nie jestem katolikiem, i moja rodzina nie jest katolicka, i moja Mama nie jest katolikiem, i mój dziadek nie był katolikiem, i mój pradziadek też nie był katolikiem i tradycja tzw.postu czy adwentu, czy czegokolwiek katolickiego, jest tradycją twoją, katoliku, a nie moją, polską.
Często katolicy próbują wciąć się ze swoim tradycjami między wódkę a zakąskę i terroryzują nim innych, roszcząć sobie prawa do Polskości.
Brednie i już wcale nie chodzi o to, że religia chrześcijańska jest w Polsce elementem napływowym, ale chodzi zwyczajnie o to, że 15% Polaków katolicyzmu nie wyznaje, a też są to Polacy.
15% teraz, a w II RP 30% Polaków nie było katolikami, a w I RP nawet połowa Polaków to nie byli katolicy więc ten batóg katolicyzmu, dokładany do plecaka Polskości jest i zupełnie fałszywy, ale i zupełnie ahistoryczny...by nie powiedzieć-jest sprzeczny z polską tradycją.
Zatem grzecznie uprasza się szanownych braci i siostry we współpolskości, o nie szantożowanie mnie swoimi tradycjami, bo ja mam swoje, inne i niektóre wcale nie muszą mieć trzysta czy pięćset lat, a są dla mnie ważne.
Z utęsknieniem czekam na koniec wielu bezsensownych tradycji w Polsce! Udało się skończyć z wielowiekową tradycją Sati w Indiach, a więc paleniem na stosie żywych wdów, uda się skończyć z tradycją lanego poniedziałku i człowiek będzie mógł przechadzać się po polskich ulicach w BYŁY lany poniedziałek bez strachu, że ktoś zrzuci mu na głowę wiadro z wodą i będzie mógł wsiąść do autobusu bez obaw, że jacyś gówniarze zrobią z autobusu wodnobus, yellow submarinie.
Jednak najbardziej czekam na dzień, w którym polscy kierowcy zaczną kultywować nową, świecką tradycję...
Zaczną zatrzymywać się na pasach na widok pieszego i oddam tę tradycję,za tysiące guseł, zabobonów i wielusetletnich rytuałów.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz