Wszystkie izmy biorą się z braku miłości.
Szowinizm, nacjonalizm, rasizm, pesymizm, , nicmisięniechcizm, życiozwątpienizm, apocomitowszystkoizm, życiododupizm i w końcu jeden z najgorszych i najbardziej niebezpiecznych społecznie izmów, feminizm.
Brak miłości, zawsze rodzi różnego rodzaju patologie.
Brak miłości w rodzinnym domu powoduje, że dziecko wpada w złe towarzystwo, zaczyna się coraz bardziej staczać, czuje się nikomu niepotrzebne i zaczyna robić złe rzeczy.
Brak miłości w dorosłym życiu popycha człowieka w ramiona różnego rodzaju patologii. Mężczyzna zaczyna chlać, ćpać, głosować na partię Nowoczesna, zapisuje się do PO, a niekochana kobieta zaczyna feminizować.
Miesiąc, rok, kilka lat, im dłużej czuje się nikomu niepotrzebna, przez nikogo nie kochana tym stężenie feminizmu w herbacie życia danej kobiety rośnie.
W końcu jest na tyle wysokie, że-ewide mła-wychodzi na ulice.
Wychodzi na ulice i przekształca się w rozkrzyczaną feminoterrorystkę.
Łapy precz od macic, od pochw, wszystkie łapy na klawiaturę, na ekrany smartfonów-zaczynamy nowy felieton!
Można się oszukiwać, bredzić, ględzić, marudzić, ryśkopetrować, ale prawda jest jasna i oczywista-każda kobieta potrzebuje miłości.
Każda kobieta potrzebuje ciepła, zainteresowania i tego takiego na dwóch nogach z takim jakby kluczem hydraulicznym między nogami, no jak to mawiali starożytni Rzymianie-fagasa, czy też mówiąc językiem reymontowskim-chłopa.
Bez chłopa każda kobieta mniej lub bardziej wariuje, mniej lub bardziej zaczyna feminizować.
Nie oszukujmy się-facet jakoś sobie poradzi bez miłości.
Wytrzyma rok, dwa, kilka lat bez miłości.
Niekochany facet nie wyjdzie na ulicę i nie zacznie krzyczeć-Łapy precz od mojgo pindolka!
Mój fajfus moja sprawa!
Rząd nie będzie machał moim napletkiem bez mojej zgody!
Okej, po wielu latach niekochania, po wielu latach braku miłości to i mężczyznie mocno odbija, jednak facet jest osobnikiem twardszym i potrafi przetrwać dużo dłużej na miłosnym bezrybiu.
Kobiety są delikatniejsze, bardziej emocjonalne, mają zupełnie inną konstrukcję psychiczną i już dość krótki okres bez miłości, bez uczuć, potrafi z kobiety zrobić feministkę.
Tu dochodzimy do jeszcze jednej ważnej sprawy.
Tak, miłość jest najważniejsza.
Jednak w życiu każdej kobiety jest jeszcze bardzo istotna sprawa, sprawa kluczowa.
Kluczowa cztery litery w życiu każdej kobiety, a klucz do nich trzymasz ty.
Seks.
Można się oszukiwać, można czarować niczym Sierakowski na Kongresie Wróżek Polskich, można udawać, ale każda kobieta chce być dobrze...
No nie bójmy się użyć tego słowa-posunięta.
Mamy XXI wiek i piszę otwarcie, piszę jak jest.
Wiem, że feministki wkurzają się na sam dźwięk słowa seks, chciałyby zakazać seksu, masturbacji, wszystkiego co wiąże się z przyjemnością i odziać ludzi w pokutne wory, wyprowadzić ludzi na ulice, uformować ludzi w pochody rozkrzyczanych flagellantów, ale szczerze mówiąc mam to gdzieś, mam to w dupie i w wolnym kraju piszę to co uważam, a nie to co chciałyby usłyszeć feministki.
Kobieta potrzebuje miłości i seksu.
Jeżeli to otrzyma, nie w głowie będzie jej włóczenie się po ulicach i pokrzykiwanie-Mam cipkę!
Okej, zdarza się, że z pozoru szczęśliwa kobieta, z pozoru w szczęśliwwym zwiazku, z pozoru kochana, o z pozoru satysfakcjonującym życiu seksualnym,
zaczyna iść w tych pochodach feminoterrorystycznych flagellantek.
Ale tu słowem-kluczem jest słówko-pozór.
Tak, gdy przyjrzysz się bliżej, zawsze w tym z pozoru szczęśliwym zwiazku zobaczysz rysy i to niejednokrotnie większe niż 2499 metrów nad poziomem nieszczęscia.
I właśnie w takich z pozoru szczęśliwym związkach, polski feminizm ma swoje zaplecze kadrowe.
To, z pozoru, szczęsliwe mężatki, a tak naprawdę niekochane, niedopieszczone, nieposunięte, kobiety o których całkiem zapominają ich faceci.
Feminizm przy całej swojej obrzydliwośći, przy ordynarnych, ohydnych hasłach, ohydnej, ksenofobicznej retoryce, jawi się niekochanej kobiecie jako lek na jej problemy, jest w stanie dać takiej niekochanej kobiecie pewną odpowiedź na jej bolączki, jest w stanie dać jej tego mitycznego wroga, sprawcę jej wszystkich życiowych nieszczęść-faceta.
Stąd bierze się cały feminojad, stąd bierze się ta cała nienawiść do mężczyzn wykrzykiwana na ulicach w tych flagellanckich pochodach feministek.
Wszystko to są kobiety niekochane, kobiety którym brakuje miłości, seksu, dobrego seksu i miłości takiej co to góry przenosi.
Owszem, mają mężów, dzieci, są często w związkach, ale tam zawsze coś nie gra!
A jak coś nie gra, to na ulicę fortepian wystawiają feministki i krzyczą-chodź, zagrasz z nami Polonez Rewolucyjny Facet to Dureń, na 3/4, w moll!
I tak kręci się ten cały feminobiznes, rekrutuje nowe feminotowarzyszki potrzebne do robienia szumu w mediach i pokrzykiwania -Mam cipkę, na ulicach.
Ale jest jedno lekarstwo na feminizm.
Nie żadne tabletki, proszki!
To miłość.
Tyle wystarczy!
Kobieta którą ktoś bardzo kocha nie będzie łaziła po ulicach i krzyczała -Mam cipkę pod czyimś domem!
Ona będzie tej cipki, no boję się użyć tego słowa, używała.
Nie będzie o niej wykrzykiwać na ulicach.
Miłość zawsze ściągnie feministki z ulicy, miłość zawsze zwycięży z wszelkimi izmami!
Gdy dodamy do tego dobry seks, satysfakcjonujący obie strony, to otrzymamy panaceum nawet na feminizm w najgorszym, rakowym stadium, z przerzutami do mózgu.
Każda kobieta chce ciepła, chce miłości.
Gdy go nie otrzyma, staje się zimna, niebezpieczna, nieobliczalna.
Jak w fizyce, w zasadzie zachowania dynamiki ciało nieogrzane, niekochane, zaczyna produkować złą energię, wprost proporcjonalną do siły z jaką chciałoby by być kochane...a zresztą nieważne! Trzeba się było uczyć fizyki a nie szlajać się po ulicach i krzyczeć o macicach!
Najlepszym lekarstwem na feminizm jest miłość!
Jedynym lekarstwem na feminizm jest miłość!
I dobry seks!
To lekarstwa na każdy izm!
To lekarstwa na każdą chorobę trapiącą współczesny świat!
O, idzie właśnie jakaś feministka...
-Moja macica jest moja!
Łapy precz od mojej pisi!
Mam cipę!
-No witam panią serdecznie, pani ma cipkę, ja co prawda cipki nie mam, ale dysponuję innego rodzaju sprzętem, że się tak wyrażę, górniczym. Chciałbym pani zaproponować mały układ polegający na wymianie płynów ustrojowych.
-Faceci to zło!
Seks to średniowieczny przesąd, którym mężczyzna usiłował upokorzyć nasze prasiostry!
Penisy to zło!
Mam cipkę!
-To już pani mówiła, to już ustalilśmy.
A zresztą...Powiem otwarcie...
No chodź tutaj!
Co to? To lek na feminizm.
To życie.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz