Jedz Piotrusiu, jedz.
Pyszna krzywa...
No za tatusia-za wolny rynek!
Za mamusię-świętą kurtyzanę logiki-prawactwo...
Ojej Piotrusiu-jaki ty jesteś dzielny chłopczyk!
Jak będziesz grzeczny to za 30 lat dostaniesz buty! Ale musisz być naprawdę miły dla babci, dla sąsiadów i dla pana Alojza spod siódemki...
Wieczorem przyjdzie pan liberał i nauczy nas jak zakładać firmę, jak zarabiać pieniążki, Piotrusiu kochany, to zadziała, musi zadziałać! Ponoć pierwsze 15-20 lat to jeszcze taka nauka, ale już za około 20, no góra 25 lat-biznes zacznie nam iść i zaszalejemy-kupimy sobie kuchenkę i będziemy mieli gdzie gotować!
Ach, jak się cieszę Piotrusiu...
No, ale kochany Piotrusiu, idź już do rzeki i się umyj...
-Tatusiu, tatusiu...Ja muszę ci coś powiedzieć...Ja, ja...Ja wczoraj byłem u kolegi...I..i...zjadłem tam obiad...poczęstował mnie ojciec kolegi...a ja...a ja...a ja zjadłem...złamałem świętą zasadę wolnego rynku, że nie ma darmowych obiadów...i...i...tatusiu...ja już się wczoraj umyłem...tam u niego...w ciepłej wodzie...
Tatuś Piotrusia zaczął nagle czerwienieć.
Widać było, że korwinnieje, że każda żyłka petrusieje, pęcznieje, staje się coraz bardziej .nowoczesna i zaraz wszystko wybuchnie in nomine Lafferum patrium.
-Jadźka, wychowaliśmy lewaka!
Zachciało mu się jedzenia i mycia się w ciepłej wodzie!
Na wszystko trzeba osobiście zapracować w mikroprzedsiębiorczości!
Bierz go Jadźka, może obiad nie zdążył się jeszcze ułożyć...
-Tatusiu, nie...Tato...Mamusiu...
Ale było już za późno.
Tatuś z Mamusią chwycili Piotrusia za nogi i wytrząsneli z rodzącego się lewactwa ostatnie nieprzetrawione okruszyny darmowych ziemniaczków ze szczypiorkiem i kefirkiem...
-Dawaj Jadźka popiół-wybrudzimy go popiołem, pieprzone lewactwo chce wszystko za darmo! Nie dopuszczę do tego, żeby mój syn był czystym darmozjadem!
Ojciec Piotrusia posypał swe jedyne dziecko popiołem, uśmiechnął się serdecznie i usiadł na podłodze.
-Wszystko idzie w dobrym kierunku! Tak sobie myślę, że jeszcze 10-15 lat i dorobimy się krzesła!
Proponowali mi krzesło i stół z opieki, ale ja za darmo nic nie wezmę!
No idź już spać Piotrusiu.
-Tato, ale ja jestem cały posypany popiołem...
-Wytarzaj się w mule rzecznym i rzuć te symboliczne 50 groszy-pamiętaj, nie ma nic za darmo!
Po 20 minutach...
-I jak wyglądam tatusiu?

-No bardzo dobrze! Możesz iść spać, tylko postaraj się nie pobrudzić worków do spania, bo w tym roku już robiliśmy pranie.
Pan opisze nas w dzisiejszym felietonie, nie chcę byśmy wyszli na jakąś patologię!
Opuszczamy już dom państwa Wolnorynkiewiczów.
Chwilka przerwy...Gonie właśnie wszy i to mnie może lekko zdekoncentrować.
Chciałem dać państwu Wolnorynkiewiczom specjalany środek zwalczający wszy, ale pan Janusz powiedział, że woli umrzeć niż wziąć cokolwiek za darmo!
Cóż, ja nikogo nie będę zmuszał...
Ale wiecie co...
Najgorsze jest to, że taka patologia się rozmnoży!
Najgorsze jest to, że taka patologia się rozmnoży!
Tak, wolnorynkowcy, korwiniści, skrajni liberałowie to patologia!
I okej-żyją sobie sami, to jest ich sprawa.
Każdy ma prawo być debilem.
Tragedia zaczyna się wtedy, gdy do swoich chorych wolnorynkowych pomysłów, chcą wciągnąć swoje dzieci!
Tak-byle matka, polska prostaczka, która ani be, ani kukuryku; która nie umie pisać, czytać, liczyć; która nigdy nie słyszała o takich bzdurach jak krzywa Laffera, wolny rynek, liberalizm, lewactwo, prawactwo, sractwo...Taka matka wie, że musi nakarmić, umyć, obuć, oprać, swoje dzieci!
Pieniądze może jej dać sam szatan, sam Jarosław Kaczyński.
Bez znaczenia kto...
I dzięki takim matkom-Polkom, ten Naród istnieje.
Dzięki niezindoktrynowanym ludziom, którzy srają na wasze lewactwo-prawactwo, którzy biorą gdy ktoś daje, a uciekają, gdy ktoś goni.
W momencie gdy ten Naród wpadnie do neoliberalnej rzeki, uwierzy w to całe prawackie pieprzenie w stylu-nie ma darmowych obiadach, to będzie koniec, finito, the end, to bude konec.
Są darmowe obiady.
Oczywiście, że są.
W Polsce trwa ośmieszanie najsłabszych, najbiedniejszych.
A to oni tworzą najzdrowszą tkankę społeczną.
Okej-tacy ludzie jak ja są też potrzebni.
Filozofowie, poeci, dzielący włos na pięcioro, sześcioro, czy dziewiętnaścioro.
Ale gdyby wszyscy ludzie byli tacy jak ja-bujający z głową w chmurach i o każdej komórce ciała nasączonej filozofią, ten Naród nie przetrwa.
Najbardziej potrzebni są zwykli, prości, bezmyślni, nie kumaci, nieczytaci, niecytaci, niefilozofowaci, nieumiejący liczyć, ludzie którzy są sensem każdego Narodu.
Tak, prostaczkowie są w każdym państwie najważniejsi i to oni powinni się mnożyć na potęgę.
Nie ja, nie ty, nie my poeci, filozofowie, tylko oni.
I w pewnym sensie-prości ludzie, zwykli Janusze, bezmyślni, prości, którzy nic o niczym nie wiedzą...Oni są od nas lepsi, są lepsi ode mnie, a przede wszystkim-są bardziej potrzebni społecznie.
I boli mnie nieustanne wyśmiewanie ich, drwienie z nich.
Że wydadzą na alkohol, że przepiją, przebiją, że się umyją, ze będą mieli co jeść że kupią sobie pralkę i będą mieli czyste spodnie...
Jeżeli pewnego dnia ja zniknę, mnie zabraknie...
Może ktoś zauważy. Na pewno.
Zabraknie poezji, zabraknie moich tekstów.
Kilka tysięcy osób powie-a gdzie te teksty Brągiela, brakuje mi ich...
Ale tak naprawdę nic wielkiego się nie stanie.
Społecznie-kwestia całkiem niezauważalna.
Ot-umarł kolejny poeta, felietonista, pisarz, filozof.
Gdy pewnego dnia zabraknie prostych Januszów, najprostszych Grażyn, to będzie koniec tego Narodu.
Tego Narodu i każdego innego...
Bo każde społeczeństwo opiera się na prostych Januszach, na prostych Grażynach.
Na ludziach, którzy gdy dają-biorą, nie pytają dlaczego. Którzy gdy dają-po prostu to przejedzą, nie napiszą wiersza, nie zaczną filozofować, po prostu zjedzą.
Na tym opiera się zdrowa cywilizacja, na bezmyślnych zjadaczach chleba.
Chwała takim ludziom!
Gloria na wysokości Januszom!
Niech będzie pochwalona każda najprostsza Grażyna!
Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz