Wojtek.
Brzydki.
Niski.
Gruby.
Śmierdzi mu z ust.
Przetłuszczone włosy, no generalnie fleja.
No takie małomiasteczkowe byle co.
Pewnego dnia Wojtek przestał udawać.
Zobił coming-out.
Wyszedł z szafy.
-Nazywam się Wojtek i jestem cwaniaczkiem, miło mi!
Nie jest już byle kim.
Jest już kimś!
Zapnijcie pasy, zaczynamy opowieść o sile rządzącej tym światem-o cwaniactwie!
Gdy myślisz-cwaniak, od razu masz przed oczami same negatywne cechy.
Samo słowo cwaniak brzmi dość mocno pejoratywnie.
O, to taki cwaniaczek...Jest to pogardliwe, jest to już nawet coś w rodzaju wyzwiska.
Wszędzie ci wmawiają jakie to cwaniactwo jest złe, Mama ci będzie mówić-podziel się Wojtusiu czekoladą, nie jedz sam!
I tu dochodzimy do pewnej dość trudnej, ale i oczywistej sprawy-jeżeli całe życie będziesz się dzielił, dawał innym, myślał nieustająco o innych, dobro innych przedkładał ponad swoje własne-sam będziesz chodził głodny!
Nie dziel się czekoladą, Wojtusiu! Zeżryj ją sam! To twoja czekolada.
Całe życie wmawiają nam bzdury w rodzaju-trzeba być bezkompromisowym, nie wolno iść na ustępstwa, nie wolno wchodzić w układy.
Bullshit, jak mawiali starożytni Grecy!
Gównoprawdyzm, bzdury!
Jest taka genialna myśl najwybitniejszego filozofa XX wieku, Emila Ciorana-Żyć to wchodzić w układy, każdy kto nie umiera z głodu, musi wchodzić w układy!
I to są święte słowa.
Tak wiem, zaraz uznasz mnie, że cwaniaczka, bo Mama mówiła ci całe życie, by nie chodzić po zmroku, myć zęby dwa razy dziennie, nie deptać trawników w parki, myć się codziennie pod pachami i nie wchodzić w żadne układy.
Nie wchodź w układy, bądź bezkompromisowym Hamletem, nie kombinuj, nie cwaniakuj.
Zdechniesz z głodu po miesiacu...Zależy ile masz tkanki tłuszczowej...Jak jesteś grubszy, to może przetrwać jakieś 2 miesiące, ale nie dłużej...
Nie da się żyć, nie wchodząc w układy!
Nie da się żyć, nie idąc na kompromisy!
To wszystko wygląda piękne i ładniusio w traktatach filozoficznych i poezji Herberta.
Bądź niezłomny, idź wyprostowany...To wszystko ładnie i piękne. Sam kocham, uwielbiam Herberta!
Ale wiecie co-Herbert sam się do tych zasad nie stosował!
Sam wchodził w układy, szedł na kompromisy...
To zresztą normalne u twórców, że praktycznie każdy autor pisze jedno, a myśli co innego.
Ja na przykład piszę tekst o cwaniaczkach, apoteozę cwaniactwa, a tak naprawdę nie lubię cwaniaczków, ale nie powiem wam tego otwarcie, by nie psuć felietonu.
Żartowałem...
Tak naprawdę cwaniactwo jest wskazane w życiu.
No okej...Nie takie, że depczesz po innych, że krzywdzisz innych, nie!
Ale w tej naszej Polsce ciągle mylimy pojęcia!
Człowiek zaradny, potrafiący sobie zorganizować życie, pracę, związek; człowiek przebojowy, który nie jest jakaś ofermą życiową, od razu zyskuje miano cwaniaczka, od razu społeczeństwo przykleja mu etykietką-cwaniak.
I ja się pytam dlaczego?
Czy chcemy mieć społeczeństwo niedojdów, społeczeństwo promujące ofermy?
Cwaniaczki, a zwłaszcza te które cwaniactwo wyssały w genach, które urodziły się z genem cwaniactwa, są jak najbardziej pozytywną i wskazaną i potrzebną i słuszną i zbawienną i nieodzowną i bezwględnie potrzebną tkaną w organizmie społecznym!
Bez cwaniaczków, tych drobnych i tych nieco większych, społeczeństwo dostaje zawału, społeczeństwo się dusi od oferm, niedojd, fujar, gamoni, niezguł, safanduł, mydłków, ciepłych kluch!
Niestety...Muszę wam coś wyznać...
Sam jestem ofermą.
Nie urodziłem się cwaniaczkem.
Boleję nad tym każdego dnia.
Okej, mam w sobie trochę, a nawet sporo żydowskiej hucpy, jednak nie dano mi w genach tego jakże ważnego genu cwaniactwa.
Więc mogę tylko pisać peany na cześć cwaniaczków...
Podziwiam każdego cwaniaczka który wszystko umie załatwić, który wie co, gdzie, jak i komu!
I oburza mnie traktowanie tych ludzi jako coś gorszego, jako społecznie niebezpiecznych.
Niestety...To my, ofermy, gamonie, my jesteśmy społecznie niebezpieczni...
Cwaniaczki są solą tej ziemi!
Cwaniaczki są wisieńką na torcie każdego społeczeństwa!
Niestety w krajach postsowieckich, w tym niestety i w Polsce, człowiek zaradny, przebojowy, od razu ginie i jest traktowany jako ten zły, niegodny, cwaniaczek. W społeczeństwach zachodnich każdy zaradny cwaniaczek dostaje nagrodę od społeczeństwa w postaci estymy, szacunku, respektu...
O, on sobie radzi, jest przebojowy, jest pomysłowy, pionierski, łebski-brawo, brawo, brawo!
W Polsce od razu, przy pierwszym objawie przebojowości, społeczeństwo zleje cię pasem i jeżeli jesteś dobrym cwaniaczkiem, nie przejmiesz się tym wcale i dalej będziesz przebojowy jak utwór będący od 20 tygodni na czeli Listy Przebojów Programu Trzeciego.
Natomiast jeżeli cwaniactwa w tobie było nie za wiele, ot tyle, tycio, to każdy bat przyjęty od społeczności w jakiej zyjesz, wybije ci z głowy cwaniactwo, przebojowość, zaradność i z biegiem czasu z cwaniaka ludzie przekształcą cię ofermę, zrobią z ciebie niedojdę.
Jako klasyczna oferma mogę tylko podziwiać cwaniaczków i pisać o nich traktaty, bo niestety cwaniactwa nie da się nauczyć.
Albo rodzisz się cwaniakiem, albo nie!
Z cwaniactwem, przebojowością, zaradnością życiową jest jak z płcią.
No niby możesz zmienić i jechać do Tajlandii, a tam utną ci kindybała i doszyją grotę przedwczesnych niedopowiedzeń...
Niby można...ale gdy doszyją ci pisie, a utną kranik, nie oznacza to wcale, że teraz jesteś kobietą! Jesteś po prostu facetem z piczką!
Bo płeć tkwi w mózgu!
Dokładnie tak samo jest z cwaniactwem...Tego się nie da nauczyć, nie da się nabyć, wypracować, wyuczyć, cwaniactwa!
Albo to w sobie masz, albo możesz cwaniaków tylko podziwiać!
Jako klasyczna oferma składam wam hołd, cwaniaczki!
Dzięki wam ta pieprzona cywilizacja posuwa się jakoś do przodu...
To wam zawdzięczamy odkrycia naukowe, Coca Colę, aspirynę i system Windows...
Mamy to dzięki wam, cwaniaczkom!
Ile razy Gates dostał po dupie, ale się nie poddawał, cwaniakował!
Ile razy Beatelsom mówiono, że ich muzyka to gówno, że jest nic nie warta...Ale cwaniakowali, nie poddawali się i dzisiaj możemy słuchać ich wspaniałych dźwięków...
Ile razy Van Goghowi mówili, że to gówno, nie obrazy...Wiele razy się załamywał, nawet obciął sobie ucho, ale dalej malował, cwaniakował i dzisiaj nasze oczy mogą nacieszyć się pięknej vangoghowskich obrazów...
Szanujmy cwaniaków!
Doceńmy ich rolę w społeczeństwie.
Doceńmy ich zaradność, przebojowość, ich życiowa kreatywność, energię, żywotność, przedsiębiorczość!
Mówię to jako klasyczna oferma.
Jesteś potrzebny, cwaniaczku!
Dziękuję ci, że jesteś!
Cwaniaczku.
Ofermo, wyjmij z kieszeni mózg elektronowy...
I nad losem cwaniaka...
Podumaj przez chwilę!

Brzydki.
Niski.
Gruby.
Śmierdzi mu z ust.
Przetłuszczone włosy, no generalnie fleja.
No takie małomiasteczkowe byle co.
Pewnego dnia Wojtek przestał udawać.
Zobił coming-out.
Wyszedł z szafy.
-Nazywam się Wojtek i jestem cwaniaczkiem, miło mi!
Nie jest już byle kim.
Jest już kimś!
Zapnijcie pasy, zaczynamy opowieść o sile rządzącej tym światem-o cwaniactwie!
Gdy myślisz-cwaniak, od razu masz przed oczami same negatywne cechy.
Samo słowo cwaniak brzmi dość mocno pejoratywnie.
O, to taki cwaniaczek...Jest to pogardliwe, jest to już nawet coś w rodzaju wyzwiska.
Wszędzie ci wmawiają jakie to cwaniactwo jest złe, Mama ci będzie mówić-podziel się Wojtusiu czekoladą, nie jedz sam!
I tu dochodzimy do pewnej dość trudnej, ale i oczywistej sprawy-jeżeli całe życie będziesz się dzielił, dawał innym, myślał nieustająco o innych, dobro innych przedkładał ponad swoje własne-sam będziesz chodził głodny!
Nie dziel się czekoladą, Wojtusiu! Zeżryj ją sam! To twoja czekolada.
Całe życie wmawiają nam bzdury w rodzaju-trzeba być bezkompromisowym, nie wolno iść na ustępstwa, nie wolno wchodzić w układy.
Bullshit, jak mawiali starożytni Grecy!
Gównoprawdyzm, bzdury!
Jest taka genialna myśl najwybitniejszego filozofa XX wieku, Emila Ciorana-Żyć to wchodzić w układy, każdy kto nie umiera z głodu, musi wchodzić w układy!
I to są święte słowa.
Tak wiem, zaraz uznasz mnie, że cwaniaczka, bo Mama mówiła ci całe życie, by nie chodzić po zmroku, myć zęby dwa razy dziennie, nie deptać trawników w parki, myć się codziennie pod pachami i nie wchodzić w żadne układy.
Nie wchodź w układy, bądź bezkompromisowym Hamletem, nie kombinuj, nie cwaniakuj.
Zdechniesz z głodu po miesiacu...Zależy ile masz tkanki tłuszczowej...Jak jesteś grubszy, to może przetrwać jakieś 2 miesiące, ale nie dłużej...
Nie da się żyć, nie wchodząc w układy!
Nie da się żyć, nie idąc na kompromisy!
To wszystko wygląda piękne i ładniusio w traktatach filozoficznych i poezji Herberta.
Bądź niezłomny, idź wyprostowany...To wszystko ładnie i piękne. Sam kocham, uwielbiam Herberta!
Ale wiecie co-Herbert sam się do tych zasad nie stosował!
Sam wchodził w układy, szedł na kompromisy...
To zresztą normalne u twórców, że praktycznie każdy autor pisze jedno, a myśli co innego.
Ja na przykład piszę tekst o cwaniaczkach, apoteozę cwaniactwa, a tak naprawdę nie lubię cwaniaczków, ale nie powiem wam tego otwarcie, by nie psuć felietonu.
Żartowałem...
Tak naprawdę cwaniactwo jest wskazane w życiu.
No okej...Nie takie, że depczesz po innych, że krzywdzisz innych, nie!
Ale w tej naszej Polsce ciągle mylimy pojęcia!
Człowiek zaradny, potrafiący sobie zorganizować życie, pracę, związek; człowiek przebojowy, który nie jest jakaś ofermą życiową, od razu zyskuje miano cwaniaczka, od razu społeczeństwo przykleja mu etykietką-cwaniak.
I ja się pytam dlaczego?
Czy chcemy mieć społeczeństwo niedojdów, społeczeństwo promujące ofermy?
Cwaniaczki, a zwłaszcza te które cwaniactwo wyssały w genach, które urodziły się z genem cwaniactwa, są jak najbardziej pozytywną i wskazaną i potrzebną i słuszną i zbawienną i nieodzowną i bezwględnie potrzebną tkaną w organizmie społecznym!
Bez cwaniaczków, tych drobnych i tych nieco większych, społeczeństwo dostaje zawału, społeczeństwo się dusi od oferm, niedojd, fujar, gamoni, niezguł, safanduł, mydłków, ciepłych kluch!
Niestety...Muszę wam coś wyznać...
Sam jestem ofermą.
Nie urodziłem się cwaniaczkem.
Boleję nad tym każdego dnia.
Okej, mam w sobie trochę, a nawet sporo żydowskiej hucpy, jednak nie dano mi w genach tego jakże ważnego genu cwaniactwa.
Więc mogę tylko pisać peany na cześć cwaniaczków...
Podziwiam każdego cwaniaczka który wszystko umie załatwić, który wie co, gdzie, jak i komu!
I oburza mnie traktowanie tych ludzi jako coś gorszego, jako społecznie niebezpiecznych.
Niestety...To my, ofermy, gamonie, my jesteśmy społecznie niebezpieczni...
Cwaniaczki są solą tej ziemi!
Cwaniaczki są wisieńką na torcie każdego społeczeństwa!
Niestety w krajach postsowieckich, w tym niestety i w Polsce, człowiek zaradny, przebojowy, od razu ginie i jest traktowany jako ten zły, niegodny, cwaniaczek. W społeczeństwach zachodnich każdy zaradny cwaniaczek dostaje nagrodę od społeczeństwa w postaci estymy, szacunku, respektu...
O, on sobie radzi, jest przebojowy, jest pomysłowy, pionierski, łebski-brawo, brawo, brawo!
W Polsce od razu, przy pierwszym objawie przebojowości, społeczeństwo zleje cię pasem i jeżeli jesteś dobrym cwaniaczkiem, nie przejmiesz się tym wcale i dalej będziesz przebojowy jak utwór będący od 20 tygodni na czeli Listy Przebojów Programu Trzeciego.
Natomiast jeżeli cwaniactwa w tobie było nie za wiele, ot tyle, tycio, to każdy bat przyjęty od społeczności w jakiej zyjesz, wybije ci z głowy cwaniactwo, przebojowość, zaradność i z biegiem czasu z cwaniaka ludzie przekształcą cię ofermę, zrobią z ciebie niedojdę.
Jako klasyczna oferma mogę tylko podziwiać cwaniaczków i pisać o nich traktaty, bo niestety cwaniactwa nie da się nauczyć.
Albo rodzisz się cwaniakiem, albo nie!
Z cwaniactwem, przebojowością, zaradnością życiową jest jak z płcią.
No niby możesz zmienić i jechać do Tajlandii, a tam utną ci kindybała i doszyją grotę przedwczesnych niedopowiedzeń...
Niby można...ale gdy doszyją ci pisie, a utną kranik, nie oznacza to wcale, że teraz jesteś kobietą! Jesteś po prostu facetem z piczką!
Bo płeć tkwi w mózgu!
Dokładnie tak samo jest z cwaniactwem...Tego się nie da nauczyć, nie da się nabyć, wypracować, wyuczyć, cwaniactwa!
Albo to w sobie masz, albo możesz cwaniaków tylko podziwiać!
Jako klasyczna oferma składam wam hołd, cwaniaczki!
Dzięki wam ta pieprzona cywilizacja posuwa się jakoś do przodu...
To wam zawdzięczamy odkrycia naukowe, Coca Colę, aspirynę i system Windows...
Mamy to dzięki wam, cwaniaczkom!
Ile razy Gates dostał po dupie, ale się nie poddawał, cwaniakował!
Ile razy Beatelsom mówiono, że ich muzyka to gówno, że jest nic nie warta...Ale cwaniakowali, nie poddawali się i dzisiaj możemy słuchać ich wspaniałych dźwięków...
Ile razy Van Goghowi mówili, że to gówno, nie obrazy...Wiele razy się załamywał, nawet obciął sobie ucho, ale dalej malował, cwaniakował i dzisiaj nasze oczy mogą nacieszyć się pięknej vangoghowskich obrazów...
Szanujmy cwaniaków!
Doceńmy ich rolę w społeczeństwie.
Doceńmy ich zaradność, przebojowość, ich życiowa kreatywność, energię, żywotność, przedsiębiorczość!
Mówię to jako klasyczna oferma.
Jesteś potrzebny, cwaniaczku!
Dziękuję ci, że jesteś!
Cwaniaczku.
Ofermo, wyjmij z kieszeni mózg elektronowy...
I nad losem cwaniaka...
Podumaj przez chwilę!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz