poniedziałek, 16 lipca 2018

Przelało mi się. Rzecz o patriotyzmie.

Przelało mi się. Pewnego dnia wzięło się i przelało.
Nie wiem czy wpłynęło na to jakieś konkretne wydarzenie, raczej nie.
Przelewało się raczej kropla po kropli.
Pewnego dnia bach, trach-przelane!
Nie mogę już słuchać o tym, jacy my Polacy jesteśmy wspaniale-wspaniali, cudownie-cudowni, zajebiaszczo-zajebiści, obłąkańczo-cudowni i mesjańsko-nieziemsko-wspaniali.
Jestem Polakiem, nie jestem wspaniały. 
Jestem normalnym egzemplarzem Homo Sapiens zdolnym do dobra, ale i do zła.
Nie chcę być traktowany jak jakiś pieprzony cyborg, który wgrane ma tylko dobre oprogramowanie, a jak zrobi coś złego to stada mesjańskich patriotów będą mi udowadniać, że ty, Polaku nie możesz zrobić niczego złego, bo Polskość to tylko mesjańska cudowność...Nie! Mogę zrobić coś złego, a im więcej słucham o tym jakim jestem cudowny, tym zaczynam mieć o sobie gorsze zdanie.
Po latach myślenia i drążenia, chyba znalazłem odpowiedź z czego wynika ten prawicowy, mesjański patriotyzm-wynika on z kompleksów, ci nasi patrioci to małe dzieci, które trzeba wiecznie głaskać do główkach, szeptać im czułe słówka i mówić, jacy są cudownie, wręcz obłąkańczo wspaniali, bo inaczej popadną w depresję.
Zapraszam na mój nowy felieton.


Zrazu na początku zróbmy pewne założenie-tak są normalni, fajni polscy patrioci. Jest garstka takich ludzi.
Pomagają w hospicjach, sprzątają lasy, sprzątają cmentarze, wożą paczki dla Polaków z Kazachstanu. Brawo, fajnie, chwała im za to i tylko dlatego nie zamierzam całkowicie deprecjonować pojęcia patriotyzmu, ponieważ wiem, że jest mały procent polskich patriotów, którzy są przyzwoitymi ludźmi.

Jak jednak wygląda większość?
Szkoda pisać, szkoda słów, szkoda strzępić ryja.
Po latach spędzonych w polskim internecie wiem doskonale czego można się spodziewać od osób z biało-czerwonymi flagami, orłami, kotwicami, wilkami, husarią, i nie jest to bynajmniej miłość, pokój, dobro, bracie Polaku. Przeciwnie!
Taka osoba z reguły chce dokuczać, wyzywać, gnoić, ubliżać.
Pewnie-nie można generalizować i ktoś może mieć polską flagę w avatarze i być wspaniałym człowiekiem, oczywiście, ale już tylko mały przegląd takich kont wystarczy by zobaczyć co niesie z sobą ludowy patriotyzm, czy raczej nacjonalizm.

Pewnego dnia przelało mi się na tyle, że nie mogę już słuchać o ojcach, dziadach i sztandarach, że polecę Tuwimem.
Nie chcę wieczną pieścić się boleścią, nie chcę ciągłym cierpieniem się poić, że polecę Asnykiem.
Nie chcę już słuchać tych wszystkich grandilokwentnych fanfaronad o patriotyzmie, o tym co było w 1946, w 1939, bo ile można o tym słuchać?
Ile można się grzebać w grobach, pomnikach, monumentach, gdy współczesność jest tak gówniana, że 3 miliony Polaków siedzi na co dzień zagranicą?

Przy tak wielkim stężeniu patriotyczno-nacjonalistycznej propagandy z jaką mamy do czynienia w Polsce roku 2018, myślę, iż nie tylko mi się przeleje, że będzie nas więcej.
Tak, Polska to fajny kraj, powiedzmy sobie raz...ale jak kurła słyszysz to miliard razy i po raz miliardowy oglądasz festiwal tego, kto głośniej krzyknie-Polska! Polska! Polska!, to zaczyna ci się naprawdę przelewać.

Lubię Polskę, ale naprawdę nie zamierzam uczestniczyć w jakimś konkursie, jakimś festiwalu, polegającym na krzyczeniu Polska, Polska, Polska...Po co to? Czemu to służy?

Właśnie, lubię Polskę.
Ale czy zdefiniowałbym się jako patriota? Raczej nie.
Lubię pewne miejsca w Polsce, lubię góry, generalnie lubię południe Polski.
Nie cierpię Warszawy! 
Lubię niektóre elementy polskiej kultury, bo na pewno nie wszystkie. 
Nienawidzę bandyckiej tradycji zwanej śmigus-dyngus.
Lubię niektórych polskich malarzy, lubię niektórych polskich kompozytorów, część polskiej muzyki jest mi bliska, kocham Chopina, nienawidzę Pendereckiego, kocham Zdzisława Beksinskiego, nienawidzę Malczewskiego.
Kocham(może to za duże słowo) pewnych ludzi w Polsce. Ilu? No góra 100, raczej nie więcej, reszty nie znam, więc jak miałbym kochać ludzi, o których istnieniu nie mam pojęcia?
Nienawidzę wielu ludzi w Polsce, wielu nie cierpię, części po prostu nie znoszę.
Nie rozumiem jak można a priori kochać wszystko, jak taki nafetowany młokos, któremu włącza się miłość do wszechrzeczy, a więc i do oczyszczalni ścieków, i do ludzi, których nienawidzi, i do miejsc, w których nigdy nie był, a nawet do gównianych polskich komedyjek romantycznych, bo to przecież też spora(niestety coraz większa) część polskiej kultury.
Część rzeczy mi się w Polsce podoba, część nie i mam prawo o tym mówić.
Polska nie jest moją matką.
Mam swoją matkę, rzeczywistą osobę, którą kocham i naprawdę współczuję ludziom, których matką jest grudka ziemi i chce być jak najdalej od takiej wizji narodowo-katolickiego patriotyzmu.
Mierzi mnie to, uciekam od tego najszybszym możliwym pociągiem!

Niestety, a może stety(nie oceniam, tylko stwierdzam fakt) patriotyzm przyciąga osoby coraz bardziej zdemoralizowane.
Przy czym o moralności, jej braku i demoralizacji moim zdaniem możemy mówić tylko w kontekście istot czujących, zatem niemoralne jest krzywdzenie ludzi, ale i zwierząt, bo zwierzęta mają swoje uczucia.
Pewnie możemy założyć, że być może rośliny mogą posiadać jakiś rodzaj prymitywnej świadomości i jeżeli odrąbiesz drzewu gałąź siekierą, drzewo myśli sobie coś w stylu-To boli, ty przeklęty draniu, a sposobem prymitywnej artykulacji owego bólu jest puszczenie soku. Nie wnikajmy jednak w tak głębokie rozważania filozoficzne, tylko zajmijmy się patriotyzmem i moralnością.

Moralność i zdemoralizowanie oceniajmy tylko pod kątem istot czujących.
Nie jest niemoralne gdy dwoje(bądź nawet troje, czy pięcioro) dorosłych ludzi robi to, na co każda z tych osób wyraża zgodę i co żadnej z tych osób nie krzywdzi.
Nie jest niemoralne gdy pan śpi z panią, czy pani z panią, gdy są to dorosłe osoby, wyrażające na to zgodę i wzajem się nie krzywdzące.
Jest niemoralne wyzywanie każdego Polaka, który myśli inaczej, która ma inną wizję Polski, od zdrajców, gnid, wrogów Ojczyzny.
Odnoszę wrażenie, że tzw.patrioci czczą pojęcia, a nienawidzą rzeczywistych ludzi, rzeczywistych Polaków, Polaków, którzy mają uczucia. Coś poszło nie tak z tym naszym patriotyzmem, skoro służy on do tego by kłaniać się flagom i sztandarom, a gnoić Polaków, kłaniać się  symbolom, a w sercu mieć nienawiść do rzeczywistych ludzi.

Dlatego też nie chcę mieć nic wspólnego z taką formą patriotyzmu.
Nie będę krzyczał Polska, Polska, nie będę machał flagami, nie będę całował godła i nie będę stawiał martwych symboli, ponad rzeczywistych ludzi.
No aż prosi się by w kontekście polskiego patriotyzmu zacytować Ewangelię Mateusza, rozdział 23 ,,Biada wam uczenie w piśmie i patrioci(faryzeusze) bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są wszelkiego plugastwa. Macie się za sprawiedliwych, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości"(cytuje z pamięci).

Coraz mniej jest przyzwoitych patriotów, coraz więcej krzykliwej, męczącej tromtadracji, frazesów,, biceps dla Polski", ,,Jem bób dla Polski",,Kupuję rzodkiewkę na targu, dla Polski", coraz więcej patriotycznego pustosłowia, coraz mniej czynu i wcale nie chodzi mi o to, że patriotyzm ma być sprzątaniem kupy po psie, ale-na Boga-ma być, a przynajmniej powinien być, czymś innym, czymś więcej, niż krzyczenie Polska, Polska, Polska!

PS.Piszę ten felieton w lipcu 2018 roku, szanowny czytelniku z przyszłości i jeżeli czytasz go w 2518 roku i dziwisz się, czemu autor pisze o moralności tylko w kontekście ludzi i zwierząt, bo przecież już w 23 wieku samoświadomość nabyły lodówki, odkurzacze, a internet rzeczy i sztuczna inteligencja sięgnęła nawet po świat parasoli i koło 24 wieku parasol stał się rzeczą czująca i myślącą, to nie miej do mnie pretensji-jestem prostym człowiekiem z ciemnego wieku dwudziestego pierwszego, w którym po ulicach jeździły jeszcze samochody kierowane przez ludzi, a lodówki i pralki nie miały samoświadomości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz