Dzisiaj przede mną arcytrudne zadanie.
Nie, wcale nie będę wspinał się na Czomolungmę, K2 czy też podejmę próbę zdobycia Bieguna Południowego zimą.
Dzisiaj zabiorę się za coś znacznie trudniejszego.
Spróbuję opisać psychikę i logikę, jaką posługują się osobniki waginopozytywne, tzw.kobiety.
Zapraszam Państwa na krótką wyprawę do świata gdzie nie, znaczy tak, tak to nie, nie wiem to wiem, wiem to nie wiem, a wynieś śmieci kochanie, to kryptograficznie zaszyfrowana wiadomość-mam ochotę na seks.
Pamiętacie Państwo profesora doktora Januszajtisa Korwinomikniętego?
Taki dziadeczek, plecie te swoje androny i jest zupełnie niegroźny społecznie.
Jednak, o ile 99% korwinomikniętych andronasków to są bzdury dla kuców, kycyków i kucątek, które łyknę tylko najbardziej zmanipulowane dzieciaczki, o tyle jest jest jedna sprawa w której dziadzio Korwinomiknięty ma rację.
Ta rzecz to gwałty.
Kiedyś, jakiś rok czy dwa lata temu, Korwinomiknięty dziadeczek, pośród bzdur o datkach, sratkach i podatkach, wypowiedział barzdzo mądre zdanie,,Zawsze się trochę gwałci".
Można się obruszać, oburzać, można się wzburzać a nawet można straszyć sądem, prokuraturą, hiszpańską Inkwizycją, Komisją Wenecką, Radą Etyki Mediów a nawet samą profesor doktor Madieleną Czwartek, to jednak w tym zdaniu dziadunio Korwinomiknięty zawarł całą prawdę o świecie kobiet, o kobiecej logice i psychice.
Oczywiście nie można traktować tego nazbyt dosłownie i nie jest to jakaś zachęta do gwałtów!
To zdanie trzeba przeczytać między wierszami i to właśnie uczyńmy.
Trochę już na świecie żyję, byłem tam, siam, owam a nawet ówdzie i owo bywanie w świecie nauczyło mnie jednego-u kobiety zawsze nie, znaczy tak, tak-nie, a nie wiem ma milion odcieni...
Jest nie wiem ale chyba tak...
Nie wiem, raczej nie...
Generalnie można utworzyć skalę niewiemności kobiet, powiedzmy od 0 do 100 i czasem nie wiem w górnych rejestrach jest już bardziej wiem, niż nie wiem, a samo wiem to często 1/100 na współrzednych nie wiem...
Podobnie jest z tak, ale generalnie sprawa tak jest nieco mniej skomplikowana i dużo prostsza i z reguły tak, to czyste, klasyczne, nie!
Chociaż też oczywiście jest tu pewna skala takości i czasem tak to klasyczne nie lub też 50/100 w skali kobiecego nie wiem.
Drodzy Państwo, ale czas już przejść do nie.
Gdy kobieta mówi-nie, można domniemywać, że to generalnie prawie zawsze jest tak, co nie?
Krótka egzemplifikacja z własnego życia.
Chodziło się za niejedną damą, tam, siam, owam, a nawet tam, gdzie i król chadza piechotą.
I jako klasyczny, prosty byt męski, nieskomplikowany, dla którego nie to nie, tak to tak, nie wiem to nie wiem, a spierdalaj to spierdalaj, miałem dość sporo problemów z jednostkami waginopozytywnymi, zwanymi w uproszczeniu-kobietami.
Pytam się jasno i otwarcie-Mogę panią odprowadzić pod dom?
-Nie! Rzecze niewiasta stanowczym tonem.
Nie, to nie-mówię równie stanowczo w myślach i mówię-To dobranoc pani, robię zwrot, i odchodzę równie stanowoczo.
Po chwili słyszę błagalne-Ale co pan...Przecież...
-Przecież powiedziała pani nie!
-No tak, powiedziałem nie, ale...
-Skoro powiedziała pani, nie, ale, to dlaczego nie powiedziała pani ,,Nie ale", tylko samo ,,Nie! "?
-Nie wiem-rzecze rzeczona istota waginopozytywna.
Oszczędzę Państwu szczegołów, w każdym razie z ową rzeczoną istotą waginopozytytwną spędziłem jakieś rzeczone 2-3 lata, a sprawa zawisła nie tylko na tzw.kraniku męskim, ale i prawie rzeczonym narzeczeńśtwie, które jednakowoż do skutku było, nie doszło.
Zresztą każdy facet, każda istota penisopozytywna ma mnóstwo przykładów wyszczebrzeszynowania chrząszcza przez kobiecą logikę.
Pytam się jasno i otwarcie pewnej damy-To co, może małe przewalanie tłuszczu z ciała w ciało, zwane w pewnych kręgach, sekszeniem się?
Owa dama odpowiada-Pewnie, super, tak!
Zabieram się zatem za konsumpcję owej tamy i ku mojemu męskiemu zdziwieniu napotykam na dość mocną redutę, wcale nie Ordona, w postaci wizyty pięści damy na moim czole.
-Co pani robi, przecież pani chciała!
-Ale już nie chcę!
-Ale przecież pytałem panią dwie sekundy temu?
-No, ale teraz już nie chcę!
Zatem, mówiąc gwarą naszych parlamentarzystów i daj Bóg i przyszłą gwarą Tuska, pakuję mandżur i wychodzę.
Tu nagle słyszę...
-Gdzie pan idzie? Proszę zostać.
I weź tu zrozum kobietę!
Cofam się zatem, wracam do mieszkania owej białogłowy, po raz drugi zadaje sakramentalne pytanie-To chce pani iść ze mną do łóżka czy nie?
Uzyskuję odpowiedź-Tak.
Zatem zaczynam się rozbierać...by za chwilę znowu zacząć się ubierać, bo w tzw.międzyczasie, dama powiedziała, że jednak nie...
Wychodzę już ostatecznie, głuchy na waginopozytywne pokrzykiwania owej białogłowy wskazujące bym jednak wracał, a w głowię mej dudni stara, korwinomiknięta paremia-Zawsze się trochę gwałci!
I jak tu nie przyznać racji korwinomikniętemu dziadziowi...
Drodzy Państwo, czas już dochodzić...znaczy czas puentować i kończyć felieton.
Jakie mam rady dla nas, osobników penisopozytywnych?
Jak zrozumieć kobiety?
Czy jest to w ogóle możliwe i czy warto tracić czas na zagłębianie się w meandry kobiecej logiki?
Nie, nie i jeszcze raz nie!
Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż facet zrozumie logikę kobiet!
Logika kobiet jest nielogiczna, a umył mężczyzny nie jest w stanie jej pojąć!
Lepiej zdać sobie sprawę z tego w okolicach 30,40, niż spędził całe życie na badaniu czegoś, czego zbadać się nie da...na zgłębianiu czegoś, czego zgłębić się nie da...
I to jest właśnie pięknę na planecie Ziemia!
Jest pewna tajemnica, zwie się ona kobiecość i my, osobniki penisopozytywne, możemy ją tylko podziwiać, a każda próba zrozumienia algorytmu osobnika waginopozytywnego zakończyć się moze tylko jednym...wyszczebrzeszynowaniem chrząszcza, czyli całkowitą porażką!


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz