poniedziałek, 16 lipca 2018

Faceci w rajtuzach

W Polsce jest równouprawnienie?
Wolne żarty!
Przeprowadźmy mały sprawdzian, nie wcale nie wytrzymałości duszy na ból, jak śpiewał zespół Hey w legendarnym utworze ,,Eksperyment".
Przeprowadźmy mały eksperyment dotyczący równouprawnienia.

By wykonać eksperyment potrzebujemy:
-samca Homo Sapiens, sztuk jeden, tak zwanego mężczyznę
-samicę Homo Sapiens, sztuk jeden, tak zwaną kobietę
-średniej wielkości miasta(nie może to być wieś zabita dechami, ale i nie może to być centrum Warszawy, gdzie ludzie nieco przywykli do wszelkiego rodzaju dziwactw i nawet widok człowieka przebranego za Marsjanina nie wzbudzi szoku, ludzie powiedzą co najwyżej od niechcenia-aha, Marsjanin)
-ubrań tzw.męskich
-ubrań tzw.damskich

Proponuję by eksperyment przeprowadzić w średniej wielkości mieście Opolu-nie za dużym, nie za małym.
Zaczynamy eksperyment przy dworcu PKS i ruszamy ulicą Krakowską w kierunku ratusza.
Panie przodem, a jakże.
(na scenę wchodzi typowa pani, w typowo męskim stroju-spodniach typu dżinsy i męski sweter).
-Idź niewiasto i postaraj się dojść do Ratusza, zbadamy reakcję ludzi-rzecze auotor felietonu.
(na scenę wkracza samiec Homo Sapiens ubrany w rzeczy, które uchodzą za typowo damskie-na sobie ma spódnicę i damski top)
-Idź mężczyzno i postaraj się dojść do Ratusza, zbadamy reakcję ludzi.

Chyba nie trudno się domyśleć jakie zakończenie będzie miał ów eksperyment.
Samica Homo Sapiens ubrana w rzeczy męskie, nie wzbudzi żadnego zainteresowania, żadnych negatywnych komentarzy.
Samiec Homo Sapiens ubrany w rzeczy damskie...Oj, dla własnego bezpieczeństwa powinien być uzbrojony w broń długą, lub przynajmniej krótką!
Zaczną się komentarze, wyzwiska, częstowanie staropolskim wpierdolem, groźby utraty życia.
Dlatego może to i dobrze, że taka właśnie symulacja odbywa się w tylko w bujnej wyobraźni autora niniejszego felietonu, a nie w rzeczywistości, a zresztą to całkowicie jasne i oczywiste, że nie potrzeba żadnej symulacji by wiedzieć, że kobieta może chodzić w czym chce, nic nie ogranicza jej wolności wyboru ubrań, mężczyzna tego wyboru nie ma, a niewłaściwie dobrana garderoba może sprowadzić na mężczyznę ryzyko złośliwych komentarzy(to jeszcze pal licho), ale i realne ryzyko utraty mienia, zdrowia, lub też nawet życia.
Zapraszam na mój nowy felieton o facetach w rajtuzach!

Żeby było całkowicie jasne-dobrze czuję się w swoim ciele, dobrze czuję się w ubraniach, które w obecnym kontekście kulturowym są ubraniami męskimi.
Do niczego nie jest mi potrzebne chodzenie w sukniach, sukmanach, sutannach, spódnicach, opończach czy jak to się jeszcze nazywa-evide mła-nie jestem ekspertem od odzieży.
Jednak jeżeli jakiemuś mężczyźnie do szczęścia potrzebne jest chodzenie w sukmanach, sukienkach-proszę bardzo, jego prawo, mi nic do tego!

Niestety nasze społeczeństwo nie składa się z miłośników tradycji sarmackiej, tradycji szlacheckiej, a więc miłośników czasów gdy suknia czy kontusz był traktowany jako ubiór męski i jeżeli dzisiaj mężczyzna ubierze kontusz, w najlepszym wypadku zostanie wyśmiany, w najgorszym-pobity.

Cała sprawa tzw.męskiego ubioru pokazuje zresztą oczywisty fakt tego, jak zmienne jest to co obecnie traktowane jest jako męskie czy żeńskie. Przecież jeszcze 200, góra 300 lat temu, szlachta polska paradowała w sukienkach, sukmanach, kontuszach i nie był do bynajmniej wyraz zniewieścienia, ale normalny męski ubiór.

Upłynęło wiele wody w Wiśle i Warcie i dzisiaj każdy rodzaj sukni, z wyjątkiem kleryckiej sutanny, na ciele mężczyzny, uważany jest za wyraz zdziwaczenia i w naszym matriarchalnym społeczeństwie osoba, która założy obecnie kontusz traktowana będzie jak człowiek, który przykleja sobie napis na czoło:
-Bardzo serdecznie proszę o pobicie!

Niestety tak skończyła Rzeczposplita, państwo bez stosów, państwo tolerancji. Skończyła jako kraj, w którym kobieta może ubrać się w co chce, bez żadnych konsekwencji, natomiast mężczyzna musi naprawdę uważać, by nie sprowadzić na siebie zagrożenia.

Dlatego tak sobie cenię i szanuję ludzi, którzy idą wbrew modom, wbrew utartym schematom, a pierwszy wpierdol i pierwsze dziesięć prób porysowania samochodu, nie spowoduje tego, że zejdą z drogi, jaką sobie obrali.
Taką właśnie osobą jest wykładowca akademicki z Wrocławia-pan Marcin Boronowski, zwany antyfacetem.
Wszelkie dane o nim dostępne są w google.
Sczerze mówiąc, a nawet pisząc, podziwiam wytrwałość tego człowieka!
Miliony ton błota, groźby utraty zdrowia, życia, demolowanie jego samochodu, pogróźki, drwiny, wszystko to go nie złamało.
Nadal paraduje w sukience.

I owszem, ktoś może zarzucić mi, że tak wielka determinacja w sumie w tak błahej sprawie, zalatuje kabotyńśtwem, a ryzykowanie własnego życia, które mamy ponoć tylko jedno, po to by chodzić w sukience a nie spodniach, jest po prostu głupie.
Być może tak jest, być może cena jaką ów człowiek płaci za walkę z naszym matriarchatem jest za wysoka, ale nie miałbym odwagi powiedzieć temu panu-Ubierz pan spodnie, przestań pan cudować!
Być może właśnie tacy ludzie pchają naszą cywilizację do przodu?
Być może właśnie dzięki takim ludziom wyszliśmy z jaskiń?
Być może właśnie tacy ludzie , którzy opinie innych mają w miejscu, w którym plecy tracą swoją szlachetną nazwę, sprawili, że przestaliśmy być wspólnotą prymitywnym koczowników, ale zajęliśmy się rolnictwem, budową własnych siedzib, próbą konstrukcji pierwszych prymitywnych narzędzi?
Być może właśnie taki nasz prapraprapraprapraprapapradziadek, usłyszawszy od grupy:
-Nie wychodź z jaskini! Jaskinia to nasz dom! 
Odparł:
-Nie obchodzi mnie co o tym myślicie, mam gdzieś was i  wasze jaskinie, idę podbijać świat!


PS. Na poniższym obrazie jest facet w sukience, niejaki Jan III Sobieski.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz