Ty też możesz podpalić bezdomnego
Lubicie bić słabszych?
Wiem, nie musicie mi mówić.
Widziałem to wielokrotnie na ulicach polskich miast.
Przeszkadzają wam ludzie słabi, chorzy, żebracy, bezdomni, osoby które są tak odległe od waszego świata.
Lubicie się na nimi pastwić, sprawiać im przykrość, dokuczać w skrajnym przypadkach bić czy nawet podpalać.
Wiem-to co piszę jest niemodne, dalekie od politycznej poprawności.
Chociaż tak naprawdę nikt nie wie co to jest ta pieprzona polityczna poprawność i dla każdego znaczy ona co innego...
Ale powiedzmy, że...
Polityczna poprawnośc to teraz walczenie z hejtem w internecie, tłumienie ludzkiej uczuciowości, tłumienie ludzkiej ekspresji,walczenie z różnorodnością opinii i próba stworzenia internetowego świata och-achów, gdzie nikt gnoja podpalajacego bezdomnego, nie będzie mógł nazwać gnojem i rzucić mu najgorszą porcję hejtu w twarz, czyli zachować się godnie.
Zastanowi się... bo może to nie wypada gnidy i śmiecia podpalającego bezdomnego nazwać gnidą i śmieciem, bo może są na to jakieś paragrafy...
Nie wiem gdzie popełniono błąd.
Gdzie popełniono błąd w Polsce.
Kto go popełnił też nie mam pojęcia...
Kościół miast uczyć szacunku do słabszych i bezbronnych jest na nieustającej wojence politycznej, więc i czasu i siły na machanie szabelką w obronie słabszych już nie starcza.
Nie uczą tego w szkołach...
O kurwa...
Teraz zdałem sobie sprawę jaką głupotę napisałem...
Szkoły to jedna wielka wylęgarnia braku szacunku do słabszych, to wręcz nauka gnojenia i pastwienia się na kimś kto jest słabszy, kto sobie nie radzi.
Tak się przypadkowo składa, że sam chodziłem do polskiej szkoły.
Słabszy, niezgułowaty, mniejszy,nie radzący sobie tak jak inni miał dwa wyjścia...
Albo zapisać się na kurs szybkiego biegania albo dostawać.
Cały czas i od wszystkich.
Za co? Za to, że był słabszy. Tylko i wyłącznie.
Szkoła moich dziecięcych lat była jedną wielką fabryką patologii, jedną wielką wylęgarnią pogardy dla słabszego i przemoc, bicie było czymś tak normalnym, że i gdy został pobity nauczyciel, nie było to jakieś specjalnie wielkie halo.
A było to w latach 1987-1995. Wtedy chodziłem do podstawówki.
Nie wiem jak jest teraz, ale nie podejrzewam, że jakoś specjalnie lepiej.
Ulice to jedna wielka fabryka pogardy dla słabszego.
Ile to razy widziałem, że ktoś kopnął, opłuł, drwił, szydził z bezdomnego, żebraka...
Pewnie w niedzielę szedł do kościoła i śpiewał Hosannę królowi dawidowemu.
Taki mamy realia i nie widać specjalnej szansy na zmianę...
Zmianą mógłby być internet.
Mogłaby to być szansa na realną zmianę.
Niegdyś ktos szukał słabszego na ulicy, szukał kogoś komu mógłby dokopać.
Teraz, w czasach internetu, możliwa by było takie katharsis wszelkich złych emocji w necie.
Niewyżyty człowiek nie będzie szedł i podpał bezdomnego, nie będzie szukała ofiary na mieście, lecz da upust swej agresji w grze komputerowej, na forum i nasz świat realny będzie lepszy, bezpieczniejszy.
Ale z tym też już walczą!
Walczą i z grami gdzie dzieciaki mogą się wyżyć na zbiorach pikseli a nie na realnych, czujących ludziach...
Walczą z hejtem, gdzie człowiek agresywny miałby szansę pozbyć się swojej agresji w necie...
Już są kampanie walki z hejtem, walki z tymi brutalnymi grami...
Komuś wyraźnie zależy by nic się nie zmieniło...
Komuś zalezy na tym by dalej dzieci słabsze były bite przez silniejszych równieśników a niewyżyty 18 latek nie miał szansy wyżyć się w necie, lecz by szukał ofiary na ulicy...
Ja nie potrzebuję hejtować w necie...
Ale są ludzie z takim pokładem agresji, że muszą się jej gdzieś pozbyć!
I niech to robią w necie, a nie na ulicach!
Możesz hejtera zablokowac, zbanować...
A ja nawet nie banuje-jeżeli ktoś miałby pobić babcię na ulicy, to niech lepiej wyżyje się na mnie w necie i obrzuci stekiem wyzwisk...
Gdzieś popełniono błąd.
Nie wiem gdzie.
I do tego już nie dojdziemy.
Error, wielki jebany błąd w systemie edukacyjnym naszego społeczeństwa...
Uczymy się jak rozmnaża się jakiś pieprzony pantofelek, uczymy się jakichś pieprzonych całek, jakichś gównianych dopełniaczowych funkcji przydawek w formie wołacza a nikt kurwa nie uczy, że ten drugi człowiek, ten który mieszka na ulicy, ten który na ulicy żebrze, to twój bliźni, który też ma uczucia, godność i należy mu się szacunek!
Nie uczymy naszych dzieci by nie biły słabszych!
I kurwa jestem tego pewien...
Jestem tego 100 procentowo pewien, chociaż nie mam kontaktu z dziećmi ze szkół, ale daję orzechy przeciwko kamieniom, że nadal dzieci słabsze, niezgułowate, grubsze, nie radzące sobie-są bite, gnojone, poniewierane, pozbawiane godności.
Jestem tego pewien!
Jestem tego pewien, bo jako społeczeństwo nie zmieniliśmy się ani o jotę od czasów gdy ja chodziłem do podstawówki...
Wybudowaliśmy więcej pominków królowi Dawidowemu, więcej krzyży zawisło nad urzędniczymi drzwiami, ku niebu uleciało miliony niewysłuchanych modlitw, bruk ulicy przyjął chłostę milionów pielgrzymek, pochodów, bożocielnych procesji...
A nadal ten słabszy, grubasek w okularek dosdanie wpierdol ...tylko za to, że jest grubaskiem w okularach.
Jestem pewny, że nadal ten bezdomny pan Mietek ma strach w oczach gdy ma wyjśc z kanału na polską ulicę...
Jestem pewny, że bezdomny pan Krzysiek czuje strach w oczach na widok grupki dobrze zbudowanych nastolatków...
Jestem pewny, że bezdomni, żebracy, małe grubaski w okularach są bici, poniewierani...
Dlaczego?
Bo tak!
Kto by się nad tym zastanawiał gdy trzeba wykuć na pamięć lewe dopływy Wisły i dociec dlaczego Rzym przegrał II Wojnę punicką.
Kto by o takich rzeczach myślał...
Kto by się nad tym zastanawiał.
Trzeba walczyć z hejtem w necie, trzeba więcej pomników, więcej krzyży, więcej kościołów, więcej całek, nauki o budowie paprotniaka i machania politycznymi szabelkami...
A nikt...kurwa nikt nie zainteresuje się losem pana Mietka z kanału i nie zada pytania, czy on zawsze musi mieć w oczach strach...
Nikt tego pytania nie zada...
Bo się nie opłaca...
Bo to, bo tamto...Bo owo.
Nikt nie pomyśli, że może warto by w szkołach uczyć dzieci szacunku do człowieka słabszego.
Ze to jest kurwa miliard razy ważniejsze i cenniejsze...
Że tylko to się w życiu liczy...
Że w dupę możesz wsadzić sobie wszystkie lewe dopływy Wisły, jezeli się zmieszczą, gdy nie szanujesz słabszego...gdy go bijesz, gdy go pozbawiasz godności...
Wiem, to takie wołanie na pustyni...
Trzeba walczyć z grami komputerowymi, walczyć z netowym hejtem, by negatywne emocje nie miały gdzie ulecieć...
Trzeba stawiać nowe pomniki, wykuwać na pamięć cykl rozwojowy kijanki...
A kogo obchodzą słabsi, niezdarni, nie radzący sobie , bezdomni, żebracy, meneli...
Sami są sobie winni, niech płoną...
Nie widziałem choćby jedenj akcji społecznej-nie kop menela, nie drwij z bezdomnego, nie atakuje słabszego, nie bij grubaska w okularkach...
Czy jako naród nie możemy zrobić jednej normalnej, konkretnej akcji społecznej...
Konkretnej....
A nie pieprzone akcje walki ze złem...
Walki z hejtem...
Jakie to śmieszne, a jednocześnie straszne.
Zawsze uderzamy nie tam gdzie trzeba.
Zawsze uderzamy obok problemów.
Chcemy walczyć z biedą ustawami, chcemy walczyć z agresją ustawą...
Zawsze kulą w płot...
Zawsze nie w źródło problemu.
I nigdy nie zatrzymamy rzeki pogardy, agresji, nienawiści, bicia ludzi słabych...
Mam znajmoego bezdmonego...
Księcia.
I nie mam mu nic dobrego do powiedzenia, nie jestem w stanie mu powiedzieć, że nikt nigdy cię nie pobije czy nie podpali...
Ja dysponuję tylko słowami...
Tylko tym blogiem..
To tylko słowa...
A te słowa...Cóż mogą...
Cóż mogą...
Książe....
Wiem, nie musicie mi mówić.
Widziałem to wielokrotnie na ulicach polskich miast.
Przeszkadzają wam ludzie słabi, chorzy, żebracy, bezdomni, osoby które są tak odległe od waszego świata.
Lubicie się na nimi pastwić, sprawiać im przykrość, dokuczać w skrajnym przypadkach bić czy nawet podpalać.
Wiem-to co piszę jest niemodne, dalekie od politycznej poprawności.
Chociaż tak naprawdę nikt nie wie co to jest ta pieprzona polityczna poprawność i dla każdego znaczy ona co innego...
Ale powiedzmy, że...
Polityczna poprawnośc to teraz walczenie z hejtem w internecie, tłumienie ludzkiej uczuciowości, tłumienie ludzkiej ekspresji,walczenie z różnorodnością opinii i próba stworzenia internetowego świata och-achów, gdzie nikt gnoja podpalajacego bezdomnego, nie będzie mógł nazwać gnojem i rzucić mu najgorszą porcję hejtu w twarz, czyli zachować się godnie.
Zastanowi się... bo może to nie wypada gnidy i śmiecia podpalającego bezdomnego nazwać gnidą i śmieciem, bo może są na to jakieś paragrafy...
Nie wiem gdzie popełniono błąd.
Gdzie popełniono błąd w Polsce.
Kto go popełnił też nie mam pojęcia...
Kościół miast uczyć szacunku do słabszych i bezbronnych jest na nieustającej wojence politycznej, więc i czasu i siły na machanie szabelką w obronie słabszych już nie starcza.
Nie uczą tego w szkołach...
O kurwa...
Teraz zdałem sobie sprawę jaką głupotę napisałem...
Szkoły to jedna wielka wylęgarnia braku szacunku do słabszych, to wręcz nauka gnojenia i pastwienia się na kimś kto jest słabszy, kto sobie nie radzi.
Tak się przypadkowo składa, że sam chodziłem do polskiej szkoły.
Słabszy, niezgułowaty, mniejszy,nie radzący sobie tak jak inni miał dwa wyjścia...
Albo zapisać się na kurs szybkiego biegania albo dostawać.
Cały czas i od wszystkich.
Za co? Za to, że był słabszy. Tylko i wyłącznie.
Szkoła moich dziecięcych lat była jedną wielką fabryką patologii, jedną wielką wylęgarnią pogardy dla słabszego i przemoc, bicie było czymś tak normalnym, że i gdy został pobity nauczyciel, nie było to jakieś specjalnie wielkie halo.
A było to w latach 1987-1995. Wtedy chodziłem do podstawówki.
Nie wiem jak jest teraz, ale nie podejrzewam, że jakoś specjalnie lepiej.
Ulice to jedna wielka fabryka pogardy dla słabszego.
Ile to razy widziałem, że ktoś kopnął, opłuł, drwił, szydził z bezdomnego, żebraka...
Pewnie w niedzielę szedł do kościoła i śpiewał Hosannę królowi dawidowemu.
Taki mamy realia i nie widać specjalnej szansy na zmianę...
Zmianą mógłby być internet.
Mogłaby to być szansa na realną zmianę.
Niegdyś ktos szukał słabszego na ulicy, szukał kogoś komu mógłby dokopać.
Teraz, w czasach internetu, możliwa by było takie katharsis wszelkich złych emocji w necie.
Niewyżyty człowiek nie będzie szedł i podpał bezdomnego, nie będzie szukała ofiary na mieście, lecz da upust swej agresji w grze komputerowej, na forum i nasz świat realny będzie lepszy, bezpieczniejszy.
Ale z tym też już walczą!
Walczą i z grami gdzie dzieciaki mogą się wyżyć na zbiorach pikseli a nie na realnych, czujących ludziach...
Walczą z hejtem, gdzie człowiek agresywny miałby szansę pozbyć się swojej agresji w necie...
Już są kampanie walki z hejtem, walki z tymi brutalnymi grami...
Komuś wyraźnie zależy by nic się nie zmieniło...
Komuś zalezy na tym by dalej dzieci słabsze były bite przez silniejszych równieśników a niewyżyty 18 latek nie miał szansy wyżyć się w necie, lecz by szukał ofiary na ulicy...
Ja nie potrzebuję hejtować w necie...
Ale są ludzie z takim pokładem agresji, że muszą się jej gdzieś pozbyć!
I niech to robią w necie, a nie na ulicach!
Możesz hejtera zablokowac, zbanować...
A ja nawet nie banuje-jeżeli ktoś miałby pobić babcię na ulicy, to niech lepiej wyżyje się na mnie w necie i obrzuci stekiem wyzwisk...
Gdzieś popełniono błąd.
Nie wiem gdzie.
I do tego już nie dojdziemy.
Error, wielki jebany błąd w systemie edukacyjnym naszego społeczeństwa...
Uczymy się jak rozmnaża się jakiś pieprzony pantofelek, uczymy się jakichś pieprzonych całek, jakichś gównianych dopełniaczowych funkcji przydawek w formie wołacza a nikt kurwa nie uczy, że ten drugi człowiek, ten który mieszka na ulicy, ten który na ulicy żebrze, to twój bliźni, który też ma uczucia, godność i należy mu się szacunek!
Nie uczymy naszych dzieci by nie biły słabszych!
I kurwa jestem tego pewien...
Jestem tego 100 procentowo pewien, chociaż nie mam kontaktu z dziećmi ze szkół, ale daję orzechy przeciwko kamieniom, że nadal dzieci słabsze, niezgułowate, grubsze, nie radzące sobie-są bite, gnojone, poniewierane, pozbawiane godności.
Jestem tego pewien!
Jestem tego pewien, bo jako społeczeństwo nie zmieniliśmy się ani o jotę od czasów gdy ja chodziłem do podstawówki...
Wybudowaliśmy więcej pominków królowi Dawidowemu, więcej krzyży zawisło nad urzędniczymi drzwiami, ku niebu uleciało miliony niewysłuchanych modlitw, bruk ulicy przyjął chłostę milionów pielgrzymek, pochodów, bożocielnych procesji...
A nadal ten słabszy, grubasek w okularek dosdanie wpierdol ...tylko za to, że jest grubaskiem w okularach.
Jestem pewny, że nadal ten bezdomny pan Mietek ma strach w oczach gdy ma wyjśc z kanału na polską ulicę...
Jestem pewny, że bezdomny pan Krzysiek czuje strach w oczach na widok grupki dobrze zbudowanych nastolatków...
Jestem pewny, że bezdomni, żebracy, małe grubaski w okularach są bici, poniewierani...
Dlaczego?
Bo tak!
Kto by się nad tym zastanawiał gdy trzeba wykuć na pamięć lewe dopływy Wisły i dociec dlaczego Rzym przegrał II Wojnę punicką.
Kto by o takich rzeczach myślał...
Kto by się nad tym zastanawiał.
Trzeba walczyć z hejtem w necie, trzeba więcej pomników, więcej krzyży, więcej kościołów, więcej całek, nauki o budowie paprotniaka i machania politycznymi szabelkami...
A nikt...kurwa nikt nie zainteresuje się losem pana Mietka z kanału i nie zada pytania, czy on zawsze musi mieć w oczach strach...
Nikt tego pytania nie zada...
Bo się nie opłaca...
Bo to, bo tamto...Bo owo.
Nikt nie pomyśli, że może warto by w szkołach uczyć dzieci szacunku do człowieka słabszego.
Ze to jest kurwa miliard razy ważniejsze i cenniejsze...
Że tylko to się w życiu liczy...
Że w dupę możesz wsadzić sobie wszystkie lewe dopływy Wisły, jezeli się zmieszczą, gdy nie szanujesz słabszego...gdy go bijesz, gdy go pozbawiasz godności...
Wiem, to takie wołanie na pustyni...
Trzeba walczyć z grami komputerowymi, walczyć z netowym hejtem, by negatywne emocje nie miały gdzie ulecieć...
Trzeba stawiać nowe pomniki, wykuwać na pamięć cykl rozwojowy kijanki...
A kogo obchodzą słabsi, niezdarni, nie radzący sobie , bezdomni, żebracy, meneli...
Sami są sobie winni, niech płoną...
Nie widziałem choćby jedenj akcji społecznej-nie kop menela, nie drwij z bezdomnego, nie atakuje słabszego, nie bij grubaska w okularkach...
Czy jako naród nie możemy zrobić jednej normalnej, konkretnej akcji społecznej...
Konkretnej....
A nie pieprzone akcje walki ze złem...
Walki z hejtem...
Jakie to śmieszne, a jednocześnie straszne.
Zawsze uderzamy nie tam gdzie trzeba.
Zawsze uderzamy obok problemów.
Chcemy walczyć z biedą ustawami, chcemy walczyć z agresją ustawą...
Zawsze kulą w płot...
Zawsze nie w źródło problemu.
I nigdy nie zatrzymamy rzeki pogardy, agresji, nienawiści, bicia ludzi słabych...
Mam znajmoego bezdmonego...
Księcia.
I nie mam mu nic dobrego do powiedzenia, nie jestem w stanie mu powiedzieć, że nikt nigdy cię nie pobije czy nie podpali...
Ja dysponuję tylko słowami...
Tylko tym blogiem..
To tylko słowa...
A te słowa...Cóż mogą...
Cóż mogą...
Książe....

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz